NFZ ma kasę tylko na swoje fanaberie
Narodowy Fundusz Zdrowia ma poważny problem
jakim kolorem i jakimi meblami ozdobić swoje biura w Warszawie.
Ogłosił przetarg na aranżację trzech kondygnacji siedziby przy ul.
Grójeckiej. To nie żart - zastrzega się "Nowy Dzień".
Do wydania NFZ ma kilkaset tysięcy złotych. Za przetarg odpowiada w funduszu Zdzisław Drożak. Gdy dziennikarze "ND" podali się za firmę od aranżacji wnętrz, wyjaśnił im: - Proszę określić swój pomysł i przesłać do końca lutego.A na czym może polegać taki pomysł? Drożak tłumaczy: - No kolory ścian, wykładziny. Będą też mebelki, ale to w późniejszym projekcie.
To oznacza, że NFZ ma tyle kasy, by fundować sobie speców, którzy doradzą, przy jakim kolorze ścian i na jakim fotelu praca urzędnika jest najbardziej komfortowa. Jak to jest, że szef NFZ Jerzy Miller potrafi walczyć z lekarzami o każdą złotówkę, a z drugiej strony zgadza się na kolorowe fanaberie za setki tysięcy?
Sam prezes był dla gazety nieuchwytny. Aneta Styrnik z NFZ najpierw zaprzeczyła, że przetarg ma dotyczyć wystroju wnętrz. Potem jednak przyznała, że wystrój także wchodzi w grę, choć "70% prac adaptacyjnych będzie dotyczyło pomieszczeń serwerowni oraz instalacji elektrycznej, okablowania budynku i zasilania obiektu".
Dlaczego NFZ wydaje publiczne pieniądze na projektowanie wystrojów? Na to pytanie Styrnik nie chciała już odpowiedzieć. To kolejny kosztowny kaprys NFZ. Ostatnio prezes Funduszu wydał blisko 2 mln zł na nagrody dla swoich pracowników. Szczególnie wyróżnił dyrektorów z centrali, którzy w ubiegłym roku zasłużyli się... oszczędnościami podczas przygotowań kontraktów z lekarzami.
Pieniądze, które NFZ wydaje lekką ręką na wystrój, mogłyby uratować życie niejednego pacjenta. Starczyłyby choćby na kilkadziesiąt dawek szczepionek dla śmiertelnie chorych na czerniaka, którzy leczyli się w Wielkopolskim Centrum Onkologii. NFZ nie chciał finansować tego leczenia, tłumacząc, że to eksperyment naukowy. Tyle że eksperyment był skuteczny, a patronował mu Komitet Badań Naukowych. Dlatego chorzy muszą szukać sponsorów - wyjaśnia "Nowy Dzień". (PAP)