Netzel odmówił składania zeznań przed sejmową komisją
B. prezes PZU Jaromir Netzel nie odpowiadał na pytania posłów z komisji śledczej ds. nacisków. Po wypowiedzi, w której zasugerował, że w zespole zajmującym się w 2007 r. sprawą przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa działali prokuratorzy, którzy powinni być z niego wyłączeni z mocy prawa, odmówił składania zeznań. Komisja zdecydowała o przerwaniu przesłuchania i wystąpiła do ministra sprawiedliwości o zwolnienie świadka z tajemnicy śledztwa.
18.06.2009 | aktual.: 18.06.2009 16:08
Netzel podczas swobodnej wypowiedzi za niezgodny z prawem uznał fakt, że - po wyłączeniu ze sprawy przeciekowej 29 sierpnia 2007 roku wątku dotyczącego składania fałszywych zeznań przez niego, b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka i szefa policji Konrada Kornatowskiego - sprawą składania fałszywych zeznań zajmowali się ci sami prokuratorzy, co sprawą przeciekową.
Świadek zasugerował, że w związku z tym działania i decyzje zespołu mogły być nieskuteczne z mocy prawa. - Taka sytuacja dotyczy co najmniej trzech prokuratorów z zespołu. Mam wątpliwości czy kiedykolwiek ktoś przedstawił mi skuteczne zarzuty - dodał. Netzel powiedział również, że do dzisiaj nie miał szansy zapoznać się z materiałem przedstawionym na multimedialnej konferencji prasowej dotyczącej przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa z 31 sierpnia 2007 r. - W wyniku tej konferencji naruszono wszelkie przepisy, które wchodziły w rachubę - uznał.
Świadek zakwestionował legalność konferencji, powołując się na to, że postanowienie o jej zorganizowaniu zapadło ustnie, a dopiero kilka miesięcy później znalazło się w aktach. Wyraził również wątpliwość czy materiały ze śledztwa mogły być upublicznione podczas konferencji. - Podczas niej wydano na mnie wyrok - podkreślił. Netzel zeznał, iż prowadzący wówczas konferencję zastępca prok. generalnego Jerzy Engelking miał status świadka w śledztwie dotyczącym przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. - A więc była taka sytuacja, że jeden świadek ocenia zeznania drugiego świadka - podkreślił. Argumentował również, że zanim usłyszał zarzuty prokuratura powinna mieć jasność czy rzeczywiście popełniono przestępstwo przecieku.
Netzel powiedział, że obowiązuje go tajemnica śledztwa i w związku z tym nie może być przesłuchiwany w trybie jawnym. - Nie mogę w sposób wyczerpujący odpowiadać na jakiekolwiek pytania. Za tę sprawę nie ponoszę odpowiedzialności. Jedynym organem, który mógł mnie zwolnić była prokuratura - zaznaczył. Dodał, że zwrócił się pisemnie do prokuratur prowadzących sprawy, w których występuje w charakterze świadka i podejrzanego. Jak relacjonował, Prokuratura Okręgowa w Warszawie odpowiedziała mu, że nie może być zwolniony z tajemnicy śledztwa, zaś Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie wyraziła na to zgodę. - Nie jestem w stanie złożyć wyczerpujących zeznań. Zostałem pozbawiony prawa do obrony - ocenił Netzel.
Na początku posiedzenia Arkadiusz Mularczyk (PiS), opierając się na doniesieniach medialnych, przedstawił wniosek, by Netzel był przesłuchiwany z udziałem biegłego psychiatry lub psychologa, bo - jak stwierdził - Netzel ma zarzut posiadania środków odurzających. Według Mularczyka wiadomo również, iż były prezes PZU zażywał leki przeciwbólowe. - Organy ścigania uznały, że istnieje ograniczenie poczytalności pana Netzla. Jego zeznania mogą być obarczone wadą - zaznaczył. Mularczyk powołał się na przykład prok. Jarosława Dusia. Jego zeznanie przed komisją ds. nacisków zostało przerwane, ponieważ Duś przedstawił posłom zaświadczenie lekarskie o wypadku, w wyniku, którego ma bóle głowy i częściowe zaniki pamięci. Wówczas posłowie w głosowaniu uznali, że przesłuchanie prokuratora musi się odbyć w obecności biegłego psychologa.
Komisja odrzuciła wniosek Mularczyka. Gdy Netzel rozpoczął składanie przysięgi, Mularczyk zaznaczył, że nie powinien tego robić, ponieważ ma zarzuty, w sprawie mającej związek z pracami komisji. Zgodzili się z nim eksperci. Ostatecznie komisja nie odebrała od Netzla przysięgi. Netzel oświadczył, że nigdy nie miał "choroby natury psychologicznej czy psychiatrycznej".
Latem 2007 r. ABW, na wniosek warszawskiej prokuratury, zatrzymała Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Postawiono im zarzuty dotyczące m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca tego roku w hotelu Marriott oraz wzajemnego nakłaniania do fałszywych zeznań.
Prokuratura badała m.in. czy Krauze po spotkaniu z Kaczmarkiem przekazał informacje na temat akcji CBA w resorcie rolnictwa posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi, i czy ten ostrzegł ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera.
Komisja wezwała ponownie na świadka Elżbietę Janicką - b. szefową Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Janicka nadzorowała prace zespołu prokuratorów badającego sprawę przecieku.