Neonaziści zagrożą niemieckiej demokracji?
Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung"
zapewnia, że sukcesy skrajnej prawicy w niedzielnych wyborach w
Saksonii i Brandenburgii nie stanowią zagrożenia dla niemieckiej
demokracji.
20.09.2004 | aktual.: 20.09.2004 11:39
Wynik wyborów w obu landach, a szczególnie niska frekwencja, świadczą jednak o "godnym pożałowania" stanie demokratycznego systemu na wschodzie Niemiec - czytamy w opublikowanym w poniedziałek komentarzu "SZ".
Komentator przypomniał na wstępie taktykę stosowaną przez nazistowską NSDAP przed objęciem władzy w 1933 roku. Szef hitlerowskiej propagandy Joseph Goebbels zalecał nazistom, aby działali w parlamentach jak "wilki w owczej skórze" - biorąc czynny udział w parlamentarnej grze, aby tym łatwiej zlikwidować parlamentarną demokrację od wewnątrz.
"W porównaniu z tym, prawicowi ekstremiści są raczej owieczkami w wilczej skórze. Wszędzie tam, gdzie zasiadali w parlamentach, ich gościnne występy przekształcały się w spektakle samozniesławiania, nacechowane wewnętrznymi walkami frakcyjnymi i zapierającą dech niekompetencją" - ocenia "SZ".
Zdaniem komentatora, duże poparcie dla prawicy w wyborach w Brandenburgii i przede wszystkim dla NPD w Saksonii jest "zawstydzające" i może być uznane za skutek opacznie rozumianej tolerancji dla "brunatnych agitatorów nienawiści". Nie stanowią oni jednak zagrożenia dla demokracji - podkreśla "SZ".
W ocenie gazety, sukcesy postkomunistycznej PDS w niedzielnych wyborach także nie są dramatem. Postkomuniści zaskakiwali wielokrotnie realizmem, chociaż ich głównym hasłem była nienawiść do reform rynkowych.
"Gdy jednak równocześnie, tak jak w minioną niedzielę, wiele osób głosuje na skrajną prawicę, bardzo wiele osób na pielęgnującą nostalgię za Wschodem PDS, a jeszcze większa grupa nie głosuje na nikogo, to nie jest to, co prawda, wstrząs dla demokracji w nowych krajach związkowych, ale świadectwo, że znajduje się ona w stanie godnym pożałowania" - czytamy w komentarzu.
"Prawdziwym zwycięzcą wyborów jest zasada protestu: wybieram prawicę, wybieram lewicę, nie wybieram w ogóle nikogo" - podkreśla komentator.
Jego zdaniem, skala protestu dowodzi, że przejście od (NRD- owskiej) dyktatury pełnego zabezpieczenia do demokracji udało się zewnętrznie, jednak nie stało się oczywiste dla ludzi. "Nie znaczy to, że Niemcy ze wschodu masowo płaczą po berlińskim murze. A jednak dziedzictwo długiego panowania SED (partii rządzącej w NRD) trwa nadal w formie fałszywych oczekiwań co do roli i możliwości państwa" - czytamy w konkluzji komentarza "Sueddeutsche Zeitung".