Nelly Rokita stawia na kampanię bezpośrednią
Nie będzie plakatów, ulotek ani wyszukanych spotów wyborczych. Nelly Rokita, "dwójka" warszawskiej listy PiS oraz sztab jej młodych współpracowników stawia na kampanię bezpośrednią. Będzie to w dużej części realizacja strategii niedoszłej kampanii jej męża Jana Rokity, którą roboczo sam nazwał milionem spotkań z wyborcami - dowiedział się "Dziennik".
05.10.2007 | aktual.: 05.10.2007 07:21
Nelly Rokita chce spotykać się z wyborcami na neutralnym gruncie i w ich naturalnym środowisku - mówi asystentka kandydatki PiS Natalia Iwaszko.
Dlatego Rokita ma odwiedzić bazar na warszawskim Kole, rozmawiać z przeniesionymi na Targówek kupcami ze Stadionu Dziesięciolecia. Na odpoczynek będzie miała niewiele czasu, ponieważ już od piątej rano zamierza spotykać się z idącymi do pracy warszawiakami. Zamierza również prowadzić kampanię na przystankach autobusowych i tramwajowych.
Chcę się dowiedzieć, z jakimi problemami muszą się zmagać szczególnie kobiety i czego będą ode mnie oczekiwać, gdy dostanę się do Sejmu - mówi gazecie Nelly Rokita.
Czy w kampanii wykorzysta wizerunek męża? Pewnie na stronie internetowej pojawi się nasze wspólne zdjęcie, ale nie sądzę, aby Janek chciał się angażować w moją kampanię- dodaje. Nie ukrywa jednak, że korzysta z pomysłów męża na skuteczne przekonywanie do siebie wyborców. Właśnie bezpośrednie spotkania z ludźmi są jej zdaniem najlepszym sposobem na zdobycie poparcia.
Skuteczność "kampanii bezpośredniej" została sprawdzona przez Jana Rokitę już podczas wyborów do Sejmu w 1997 r. Wówczas Nelly w towarzystwie męża, bez względu na pogodę, przez wiele godzin stała pod halą targową w Krakowie i ściskała dłonie przechodniów. A każdy krakowianin w skrzynce pocztowej znalazł widokówkę z rodzinnym zdjęciem państwa Rokitów - przypomina "Dziennik". (PAP)