Nelly Rokita: jestem bardzo rozczarowana i smutna
Wydaje mi się, że to będzie dobry rok dla nas, kobiet. Coraz więcej jest świadomych kobiet w polityce, które nie potakują mężczyznom, które mają własne zdanie - powiedziała Nelly Rokita w audycji "Salon Polityczny Trójki".
02.01.2007 | aktual.: 02.01.2007 12:48
Michał Karnowski: A kto na przykład?
Nelly Rokita: Bardzo mi się podoba w PO taka kobieta jak Urszula Gacek. Nasza członkini bardzo aktywna, pani senator. Ewa Więckowska z Gliwic, która też ma własne zdanie. Mam też samorządowców w Szczecinie. Mam Małgosię Witt, która wygrała do sejmiku wojewódzkiego, jest związana z PiS-em. Bardzo aktywna kobieta.
A np. pani Joanna Senyszyn w SLD?
- SLD na dzień dzisiejszy nie ma nowych twarzy. To jest stara twarz. Myślę, że przyszłość należy do kobiet konserwatywnych, do kobiet, które mają korzenie, mają kręgosłup, mają zasady życiowe. I zmieniają świat na lepsze według swoich własnych doświadczeń, tzn. dobra współpraca z mężczyzną, dobra rodzina.
Czyli zapewnione takie poczucie bezpieczeństwa i na tej podstawie budowanie czegoś nowego? Spełniona kobieta idzie do przodu?
- Tak. Tak. Spełniona kobieta przede wszystkim w życiu rodzinnym i zawodowym, która ma obok siebie mężczyznę, który ją popiera i razem z nią chce zbudować dobrą rodzinę. Takich mężczyzn jest coraz więcej, którzy chcą, żeby ich kobiety zrobiły w życiu dla Polski, dla rodziny coś ważnego.
Jan Rokita należy do tych mężczyzn?
- Bez wątpienia. To, że mój mąż teraz jest trochę odsunięty od władzy w PO, ja z tego powodu bardzo ubolewam, bo właśnie on popiera kobiety, umie z nimi współpracować. I teraz jest zły czas dla PO, jest czas do zastanawiania się, co dalej z PO. Wydaje mi się, że PO skręca za mocno w lewo i że Donald Tusk już nie kryje swojej przyjaźni z Aleksandrem Kwaśniewskim. Jestem bardzo rozczarowana i smutna z tego powodu, co się stało w PO.
Ale ten przyszły rok, będzie kontynuował ten kurs?
- Myślę, że przyszły rok będzie wspaniałym rokiem. I ciężkim rokiem dla PO. Osobiście podjęłam decyzję o rezygnacji z bycia członkiem PO. Tę rezygnację wysłałam do swojego koła, bo uważam, w jaki sposób został potraktowany mój mąż, a został potraktowany bardzo źle. To świadczy o tym, że Donald Tusk raczej dba o własne interesy, a nie chce być przywódcą dużej partii, raczej małej, liberalnej partii i że to będzie jakiś sojusz z lewicą. A ja w takim sojuszu absolutnie się nie widzę. To będzie smutne, ale mam nadzieję, że to ustabilizuje scenę polityczną.
A rozważał to Jan Rokita?
- Teraz ja dopiero uświadamiam sobie, że coś się zdziała w PO. Wierzyłam w to, że Donald Tusk przeprosi mojego męża, co było oczywiste. Bo mój mąż mówił prawdę, mój mąż postąpił przyzwoicie.
Miałem wrażenie, że - obserwując ten konflikt w PO i coś mnie też najbardziej zasmucało - zdarzają się konflikty polityczne, zdarza się korekta kursu, ale włączenie pewnego języka, w którym bardzo często pobrzmiewała pogarda mam wrażenie, że przekraczało pewną granicę.
- Oczywiście, że tak. Dodatkowo jeszcze ta pewność siebie, co wolno robić i czego nie wolno robić, to decyduję ja - przewodniczący partii. To też było złym sygnałem. Nie było prawdziwej dyskusji programowej w PO. Nikt z nas nie wie, w jakim kierunku podąża. Teraz analizując, myślę, że to nie jest przypadek, że Maciej Płażyński został odsunięty w taki umiejętny sposób, później prof. Zyta Gilowska, następny jest Jan Rokita. Ja chcę wierzyć, że Jan Rokita zostanie w tej partii i będzie chciał ją zmieniać. Ja, jako przewodnicząca Europejskiej Unii Kobiet, która łączy kobiety kilku partii, nie jestem w stanie z tym się pogodzić. Dla mnie to jest bardzo smutne, co się stało. Życzę im oczywiście, żeby to była liberalna partia, razem z lewicą, z Kwaśniewskim zbudowali jakąś liberalno-demokratyczną partię, ale moje miejsce jest jednak po prawej stronie. Ja jestem raczej o poglądach konserwatywnych, potrzebuję zasady życiowej, potrzebuję jakiś kręgosłup.