Negocjacje utknęły? "Rosja zachowuje się na froncie tak, jakby tych rozmów nie było"
Według Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), Rosja chce wykorzystać trwające negocjacje pokojowe, aby przejąć kontrolę nad znacznymi obszarami Ukrainy. Główny wysiłek skupia na wschodniej części zaatakowanego kraju. - Rosjanie zachowują się na froncie, tak jakby tych rozmów pokojowych nie było. Działali i dalej działają intensywnie - mówi WP gen. Waldemar Skrzypczak.
- Negocjacje nie mają żadnego przełożenia na front. Dyskusje polityków nic nie zmieniają w położeniu wojsk. Rosja postanowiła z tego zrobić użytek - przestrzega w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych RP.
Mimo deklaracji, po rozmowach USA-Rosja i USA-Ukraina w Arabii Saudyjskiej obie strony konfliktu nie zawarły jeszcze morskiego porozumienia o zawieszeniu broni. Powód? Kreml nie chce się na taki ruch zgodzić bez złagodzenia sankcji Zachodu. Z kolei negocjacje dotyczące warunków zawieszenia broni w przypadku ataków na infrastrukturę energetyczną są w toku, a ich rozstrzygnięcie pozostaje niejasne.
Według Instytutu Studiów nad Wojną, Rosjanie na froncie zintensyfikowali swoje działania w trzech obszarach.
Chcą odepchnąć siły ukraińskie od granicy z obwodem biełgorodzkim i podejść na odległość zasięgu artylerii lufowej od miasta Charków. Chcą zdobyć pozostałą część obwodu Ługańskiego, nacierając na zachód w kierunku wschodniego obwodu charkowskiego oraz okrążając od północy obwód doniecki. Nie rezygnują również ze zdobycia całego obwodu donieckiego. Rosyjskie wsparcie jest też coraz większe na tzw. osi południowej. Cały czas trwa intensywna kampania powietrzna, rakietowa i dronów Kremla.
- Rosjanie nadal bombardują i atakują w obwodzie sumskim, czernichowskim, w rejonie Kupiańska wzdłuż rzeki Oskoł, w rejonie Łymania, Kramatorska - wylicza gen. Waldemar Skrzypczak.
- To nie są jakieś wielkie zgrupowania uderzeniowe, ale jednostki, które mocno "szarpią" obronę ukraińską. Rosjanie uderzają również na kierunku chersońskim. I tam jest największe zagrożenie. Jeśli Moskwa będzie chciała przeprowadzić pełnoskalową ofensywę, będzie chciała odciąć Ukrainę od Morza Czarnego. Będą chcieli dojść do Odessy i Naddniestrza. To strategiczny cel Rosjan – prognozuje były dowódca Wojsk Lądowych.
W jego ocenie, Rosjanie zachowują się na froncie tak, jakby rozmów w ogóle nie było. Tak jak działali intensywnie, tak dalej działają.
- A z racji tego, że jest wiosna, nasilili swoje ataki. Nie ma ze strony rosyjskich wojsk symptomów, że czekają na polityczne rozstrzygnięcia sporu. Nie zanosi się na żadne zawieszenie broni. Jest odwrotnie. Rosjanie gromadzą swoje siły i środki. Po co im teraz zawieszenie broni? Będą chcieli wykorzystać każdą chwilę, do uderzenia o większej skali. I przygotowują się do eskalowania operacji - ocenia gen. Skrzypczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polowanie na żołnierzy Putina. Moment zasadzki na konwój Rosjan
Podobnego zdania jest Bartłomiej Wypartowcz, ekspert portalu Defence 24.pl.
- Rosjanie będą przeciągać rozmowy pokojowe i wykorzystywać je do zbudowania jak najlepszej pozycji negocjacyjnej w przyszłości oraz do przeprowadzania działań ofensywnych na froncie - podkreśla.
I jak dodaje, mamy obecnie duże "parcie" żołnierzy Federacji Rosyjskiej na wielu kierunkach.
- Jeszcze do niedawna ograniczali się do 1-2 kierunków, obecnie atakują raczej na całej linii frontu. Do tego gromadzą się licznie w okolicach obwodu sumskiego. Mówi się o kolejnym wtargnięciu do tego rejonu, kiedy ukraińscy żołnierze zostaną wyparci z obwodu kurskiego. Zagrożenie dla Ukrainy jest tam cały czas realne - komentuje ekspert portalu Defence24.pl.
I przypomina, że dochodzi do tego kwestia corocznego poboru 150 tys. rosyjskich żołnierzy, w którego sprawie odpowiedni dekret podpisał niedawno osobiście Władimir Putin.
- Oczywiście Kreml zarzeka się, że nie zostaną oni wysłani na specjalną operację wojskową. Natomiast dobrze wiemy, jak to wygląda w momencie, kiedy zostaną podpisane kontrakty. Nawet bez podpisania kontraktów mogą być wysłani do czterech obwodów ukraińskich, które Federacja Rosyjska ogłosiła jako swoje terytorium - zauważa Wypartowicz.
Rozmówca Wirtualnej Polski nie wierzy w możliwość podpisania szybkiego porozumienia pokojowego.
- Jeżeli cokolwiek zostanie wypracowane, to do końca roku potrzebne będą rozmowy. Musi dojść do wypracowania jakiegoś konsensusu po obu stronach. Ukraina jako poszkodowany w wojnie będzie domagała się zapewne jakichś ustępstw od Rosji. Z drugiej strony Rosja okupująca ok. 20 proc. Ukrainy i wygrywająca taktycznie na froncie, też będzie domagała się dla siebie korzyści. Administracja Trumpa nie będzie miała wyjścia. Będzie zmuszona, żeby podjąć więcej prób zakończenia konfliktu – podsumowuje Bartłomiej Wypartowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy Polaków o rozmowy USA - Rosja. "Współczuję Ukraińcom"
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski