PolskaNazwisko literata z czasów PRL - znane wśród ofiar UB

Nazwisko literata z czasów PRL - znane wśród ofiar UB

Świadkowie występujący w procesie znanego
podlaskiego literata Aleksandra O. - funkcjonariusza UB z Suwałk
oskarżonego o stosowanie po wojnie represji wobec zatrzymywanych
działaczy podziemia - pamiętają jego nazwisko i kojarzą go z
wydarzeniami sprzed ponad pół wieku.

10.12.2003 16:30

W suwalskim sądzie podczas procesu 80-letniego Aleksandra O., oskarżonego przez Instytut Pamięci Narodowej, świadek, który działał w AK, zeznał, że wśród zatrzymanych po wojnie członków organizacji Wolność i Niezawisłość dobrze znane było nazwisko Aleksandra O., funkcjonariusza UB.

"Moi koledzy opowiadali, że odznaczał się on szczególnym okrucieństwem podczas zatrzymań i śledztwa" - powiedział przed sądem Antoni Taraszkiewicz z Suwałk.

Mieszkanka Smolnik zeznała z kolei, że gdy oskarżony jako pisarz wiele lat temu przyjechał na spotkanie autorskie do szkoły w tej wsi, jej brat rozpoznał w nim funkcjonariusza UB, który go zatrzymywał. Mówiła, że kiedy wchodziła do szkoły na odczyt obecni powiedzieli jej, że spotkanie się nie odbędzie, bo jej brat rozpoznał Aleksandra O. i wpadł w furię.

Według oskarżonego, w Smolnikach był on dwa razy w 1969 i 1987 roku i miał tam odczyty, ale odbyły się one bez incydentów.

Aleksander O. odpowiada przed sądem w Suwałkach za swoją działalność w suwalskim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w latach 1946-47. Według pionu śledczego IPN, mężczyzna stosował wówczas represje i tolerował stosowanie ich przez podwładnych wobec zatrzymanych działaczy Armii Krajowej i WiN. W 1946 roku pełnił nawet w suwalskim UB obowiązki szefa III sekcji do walki z bandytyzmem. Miał wówczas 22 lata. Potem w PRL był cenionym pisarzem, a jego książki były mocno propagowane przez ówczesne władze.

Prokuratorzy postawili mu dwadzieścia dwa zarzuty o zbrodnie komunistyczne, ale oskarżony przed sądem nie przyznał się do ich popełnienia. Argumentował, że w Urzędzie Bezpieczeństwa zajmował się ściganiem morderców i rabusiów, a nie działaczy podziemia.

Oskarżonemu grozi do 5 lat więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)