NATO: pomożemy, jeśli nas wezwą
NATO, jeżeli zostanie wezwane,
będzie zdolne rozmieścić swoje siły stabilizacyjne w powojennym
Iraku, nawet jeśli obecnie oddziały państw członkowskich
rozproszone są po całym globie - powiedział w wywiadzie
dla agencji Reutera Naczelny Dowódca Sojuszniczych Sił Zbrojnych w
Europie, amerykański gen. James Jones.
26.08.2003 18:55
Zdaniem Jonesa 9-tysięczne oddziały pod polskim dowództwem, obecne już w środkowym i południowym Iraku, mogłyby przejść pod dowództwo NATO, a także zostać zasilone żołnierzami z innych krajów, m.in. Turcji.
Reuters przypomina, że Stany Zjednoczone, stojące w obliczu rosnących kosztów materialnych i ludzkich operacji w Iraku, wyraźnie chciałyby podjęcia się przez NATO większej roli w tym kraju. Jednakże sojusznicy europejscy, z Francją i Niemcami na czele, które wcześniej sprzeciwiły się wojnie w Iraku, jako cenę za zaangażowanie się NATO żądają przyznania w Iraku szerszego mandatu Narodom Zjednoczonym, zaproszenia od prawomocnego organu irackiego, a także roli niezależnej od amerykańsko-brytyjskich władz okupacyjnych.
Poza przeszkodami politycznymi istnieje także problem możliwości operacyjnych. Siły wojskowe zaangażowane w misjach pokojowych rozrzucone są dziś po całym świecie, od Bałkanów po Afrykę. Niemal wszystkie z 19 państw członkowskich NATO uczestniczą np. w operacji afgańskiej.
Teoretycznie rozmieszczenie wojsk w Iraku nie powinno stanowić problemu dla Europy, która ma ponad 2 mln ludzi w mundurach. Jednakże, jak zauważył w ubiegłym miesiącu sekretarz generalny NATO George Robertson, żołnierzy nadających się do "operacji w dzisiejszym realnym świecie" jest poniżej 250 tys. Biorąc pod uwagę konieczność szkolenia, rotacji oraz wypoczynku żołnierzy, faktycznie dostępna ich liczba wynosi jednorazowo 80 tys., z czego wielu jest już zaangażowanych.
Mimo to generał Jones zapatruje się optymistycznie na możliwości wystawienia przez NATO własnych wojsk w Iraku. "Ta sprawa nie jest dla mnie tak niepokojąca, jak niektórym może się wydawać" - mówi.
Zdaniem Jonesa NATO mogłoby przejąć dowództwo nad dowodzonymi dziś przez Polaków siłami, z udziałem żołnierzy z Hiszpanii i kilku państw Europy Wschodniej mających przystąpić do Sojuszu w przyszłym roku. W tych ramach możliwe byłoby także rozmieszczenie żołnierzy z 400-tysięcznej armii tureckiej. W chwili obecnej Ankara rozważa prośbę USA o wysłanie wojsk tureckich do Iraku.
W wywiadzie dla Reutera generał Jones - pierwszy amerykański marine na stanowisku Naczelnego Dowódcy Sojuszniczych Sił Zbrojnych w Europie - podkreślił też, że nie jest "szczególnie zaniepokojony" rosnącą aktywnością partyzantów w Afganistanie po przejęciu w sierpniu przez NATO dowództwa operacji pokojowych w tym kraju.
"W chwili obecnej jest to bardziej wahnięcie niż dramatyczny wzrost" - zaznaczył, zapowiadając podjęcie stosownych przeciwdziałań. Nie chciał jednak wdać się w rozważania, czy mandat NATO w Afganistanie powinien zostać wzmocniony i poszerzony poza stolicę państwa, Kabul.