Nasza Gazetka Wyborcza - rok 2009
Wybory - i nowe rządy - tuż, tuż. w gazetce wyborczej "Przekroju" będziemy analizować różne scenariusze polityczne, nie szczędząc uwagi lewicy, prawicy ani centrum i śmiało wybiegając w nieodgadnioną przyszłość. Dziś wyłaniająca się z ostatnich sondaży koalicja Samoobrona+PiS+LPR=...
Eustachy Kowalski ma dość. Odwróciła się od niego rodzina i znajomi. A przecież on buduje Polskę silną i niepodległą właśnie dla nich - dla rodziny i znajomych, i reszty Polaków. I to na jakim szczeblu? No, centralnym. Kto by pomyślał, że parę lat temu był zwykłym sołtysem.
Wszedł do Sejmu w 2005 roku z listy Samoobrony. Trudno nie było. Wystarczyło podpisać kwit Przewodniczącemu, że w razie co, jakby się stawiał, to odda 30 tysięcy, i nauczyć się tez programowych. Niektóre pamięta do dziś - bo Eustachemu wiedza do głowy wolno wchodzi, ale jak już wejdzie, to - jak to mówią - na amen. Żona mogłaby obudzić go o 12 w nocy, a taki program gospodarczy to on jeszcze dziś wyrecytuje jak na mszy: Przeniesienie do Polski złota z Londynu i Zurychu i jego zabezpieczenie w nowo zbudowanym skarbcu w BGK odciąży Polskę od stałych wysokich opłat za jego utrzymanie*.
Dalej Eustachy nie pamięta dosłownie, tylko w zarysie - że te rezerwy rozwiążą wszystkie problemy gospodarcze i każdy bezrobotny dostanie po 900 złotych. Lepiej za to pamięta początki nowego rządu, który Samoobrona stworzyła z PiS i LPR. Ależ była euforia. Eustachy, że się znał na ekonomii, zasiadł w komisji do spraw lustracji majątkowej i gospodarczej. A że już się rozbujał z tą nauką i chciał przyjemność sprawić kola..., kona..., no tym..., koalicjantom z Ligi Polskich Rodzin, to wykuł na pamięć i ich formułkę: Polski majątek państwowy sprzedany z naruszeniem prawa, użytkowany niezgodnie z zawartymi umowami i przeznaczeniem, dyskryminujący polskie podmioty gospodarcze i finansowe - zostanie znacjonalizowany po cenie kupna.
Oj, drżeli przed Eustachym aferzyści, którym nacjonalizował majątek. Jeden jego podpis i już jeden z drugim przekrętas tracił wszystko i wracał do domu golusieńki, w skarpetkach tylko. Albo za granicę. A prezydent Lech Kaczyński dał nawet Eustachemu medal. Jakoś wtedy zaczęły się problemy rodzinne. Z synem. Szczeniak miał iść na porządny kierunek, pedagogikę do Słupska, to musiało mu się odwidzieć i przeniósł się do ASP w Poznaniu. A jak zrobił wystawę: ,I PiS on you", to koledzy z koalicji kazali ją zamknąć. I jak się wtedy czuł Eustachy? No, paskudnie po prostu.
Syna wsadzili na rok do więzienia za obrazę symboli narodowych i religijnych. Eustachy mówił w wywiadach, że słusznie, co miał mówić, ale bardzo zezłościło to jego żonę - zażądała rozwodu. Dał jej, pod warunkiem że nie wygada się dziennikarzom. To dopiero byłby skandal, Eustachy przecież najwięcej mówił w Sejmie o wartościach rodzinnych. Ale nawet publiczne potępienie syna nie pomogło. Koledzy z koalicji odtąd patrzyli wilkiem na Eustachego, zwłaszcza ci z PiS i LPR. Sam premier Lepper wziął go na rozmowę: - Wy, Kowalski, uważajcie - powiedział. A choć Eustachy był już wtedy przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, to ciarki przeszły mu po grzbiecie. Postanowił całkowicie oddać się naprawianiu państwa. Żeby złagodzić złe spojrzenia kolegów z Ligi Polskich Rodzin, zabrał się do realizacji ich programu. Najpierw nauczył się na pamięć: Spowodujemy, że media publiczne (prasa, radio, TV) będą kultywować najlepsze tradycje narodowe - etyczne i moralne wzorce zachowań.*
Potem rozwiązał redakcję sportową TVP, bo nie chciała powiesić krzyża w studiu programu ,Echa stadionów" ani kupić od ojca Rydzyka praw do transmisji mistrzostw Polski w piłce nożnej drużyn parafialnych za głupi milion dolarów. Widzom się nie spodobało, że już nie ma sportu, wymusili wyrzucenie Eustachego z rady.
Ale koledzy partyjni nie zapomnieli o nim. Został podsekretarzem w Ministerstwie do spraw Wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. To może nie jest szczyt marzeń dla człowieka takiego kalibru jak on, ale koledzy obiecali - w ministerstwie popracuje tylko przejściowo, zanim nie ucichnie wokół niego zła prasa. Potem Eustachy ma wyjechać na ambasadora. Do Australii. I wszystko znowu będzie dobrze. Kłopoty rodzinne rozwiązały się same. Tydzień po tym, jak ten szczeniak, syn Eustachego, wyszedł z więzienia, policja obyczajowa przyskrzyniła go w akademiku. W kieszeni miał małą foliową torebkę, a w niej dwa gramy marihuany. Dostał osiem lat. Trochę dużo, ale Eustachy się nie buntował. Jakżeż miałby - sam przecież wprowadzał politykę "zero tolerancji".
I dobrze pamięta, o co w tej polityce chodzi. Nauczył się przecież na pamięć całego fragmentu z broszury, co ją rozdawali koledzy koalicjanci z Prawa i Sprawiedliwości: Kara ma być dolegliwa - by odstraszała od popełniania przestępstw; badania prowadzone przez ośrodki naukowe dowodzą, że surowość kar odstrasza sprawców od popełniania przestępstw.* Eustachy pamięta, ile kłopotu było z wykreśleniem z nowego kodeksu karnego zasady humanitaryzmu. Nie bardzo rozumie, o co w tej zasadzie chodzi, ale słowa prezydenta Kaczyńskiego brzmią mu w uszach do dziś: Dzisiaj przestępcom w Polsce dzieje się wyjątkowo dobrze. My chcemy, żeby działo się im gorzej, a uczciwym obywatelom, którzy często są pozbawieni ochrony prawnej, lepiej.* To wszystko dla dobra uczciwych obywateli, takich jak on, Kowalski Eustachy.
MARCIN FABJAŃSKI
*Teksty kursywą pochodzą z programów wyborczych PiS, LPR albo Samoobrony lub z wypowiedzi przywódców tych partii.