"Nastukany jak Lech Kaczyński" - komentuje Janusz Palikot
Są różne style upijania się. Można być pijanym na wesoło, a można na smutno. Można być sztywnym jak pal Azji (Kuczma) i można być rubasznym jak Francja (Kwaśniewski). Są typy proroka i wodzireja, flei i chama. Niektórzy dążą do rozkładu własnej osobowości, a inni dopiero po wypiciu odnajdują odwagę do bycia sobą. Prostaczek boży, święty idiota czy salceson, łodyga? Można upić się na Buddę (znikam) i na Chrystusa (umrę za wszystkich z przepicia). Mają też swoje style poszczególne narody: Niemcy - stają się coraz bardziej głośni, Francuzi i Włosi - erotycznie podekscytowani, Rosjanie - rezygnują z resztek etyki, a Polacy - stają się mężczyznami lub zbawicielami, Japończycy - mówią z coraz większą prędkością, zaś Amerykanie - jeszcze mocniej akcentują "I".
05.04.2009 | aktual.: 06.04.2009 10:05
Jednak od soboty, od konferencji Lecha Kaczyńskiego, mamy nowy styl! Składa się on wprawdzie z wielu elementów: litować się nad sobą (o pierwszej w nocy premier już śpi, a ja jeszcze funkcjonuję, choć mówi się , że pan premier jest taki młody, a ja starszy pan), być ponad wszystkim (dodzwoniliśmy się wprawdzie do ministra Rasia, przepraszam Arasia - kogo obchodzi nazwisko jakiegoś tam ministra - a powinno być Arabskiego), być chwalipiętą - słodkim dzidziusiem (nie słyszałem w słuchawce tłumaczenia, ale pana zrozumiałem - na pytanie po angielsku), swojskim luzakiem (podeprę się łokciem na konferencji, a co mi tam).
Jednak ze wszystkich tych wątków wyłania się coś całkiem nowego, co jest prawdziwym i póki co jedynym wkładem Lecha Kaczyńskiego do polityki, a i obyczaju, mianowicie: nastukać się politycznie na psuja!
Prezydent Polski poparł na szefa NATO kandydaturę Duńczyka, gdyż nie dostał instrukcji, że rząd popiera Sikorskiego. W tej sytuacji wycofała się Turcja, blokująca Rasmussena! Od wielu miesięcy wszystkie media w Polsce wiedziały, że rząd popiera Radka Sikorskiego, tylko Kaczyński ze Szczygłą mieli wątpliwości…? Konsekwentne popieranie Sikorskiego i weto Turcji zmusiłyby resztę państw do negocjacji. Ale wówczas czas dojścia do baru wydłużyłby się w nieskończoność, w nieznośną, piekącą w gardle, polewającą potem i chłodem jednocześnie nieskończoność, w nieskończoność wystraszoną, bojącą się siebie samej, pełną niczym już nie skrywanej pogardy dla wszystkich.
Brawo, niech żyje! Niech żyje Prezydent RP! Niech żyje ten styl, ten obyczaj, ta pogarda!
Janusz Palikot specjalnie dla Wirtualnej Polski