Nastoletnia Amiszka chciała oddać życie za koleżanki
13-letnia Marian Fisher, która zginęła wraz z koleżankami w niedawnej masakrze w szkole Amiszów w Pensylwanii, prosiła zabójcę, by zabił ją jako pierwszą i darował życie pozostałym, młodszym koleżankom - poinformowały dwie dziewczynki, które przeżyły atak szaleńca.
07.10.2006 | aktual.: 07.10.2006 08:56
O ofierze swej siostry poinformowała 11-letnia Barbie Fisher, która prosiła mordercę Charlesa Carla Robertsa, by zabił ją jako drugą, zaraz po siostrze. Na szczęście skierowane w nią strzały nie odebrały jej życia, a rany nie okazały się śmiertelne. Dziewczynka wzięła udział w pogrzebie starszej siostry i zaraz potem powróciła do szpitala.
Wersję wydarzeń podaną przez Barbie potwierdziła także jeszcze jedna z czterech pozostałych dziewcząt, które przeżyły. Wg jej relacji, dziewczynki pytały zbrodniarza, dlaczego chce je zabić. Odparł, że chce w ten sposób wyrazić swój gniew wobec Boga.
Do tragicznej w skutkach strzelaniny doszło w poniedziałek w jednoizbowej szkole podstawowej w wiosce Amiszów w amerykańskim stanie Pensylwania. 10 uczennic w wieku od 6 do 13 lat, wychowywanych w niezwykłej skromności i żyjących w ubóstwie, podobnie jak cała przybyła przed dwoma stuleciami z Europy społeczność, zostało zaatakowanych przez 32-letniego rozwoziciela mleka, który nie był Amiszem.
Napastnik związał je i otworzył do nich ogień, a następnie zabił się ostatnim strzałem. Zginęło pięć dziewczynek, pozostałe zostały ranne. Jedna z nich, najciężej ranna, wciąż walczy o życie.