Narzeczona Rutkowskiego chciała popełnić samobójstwo
Luiza Kobyłecka, narzeczona Krzysztofa Rutkowskiego (52 l.) chciała rzucić się z okna na dziewiątym piętrze Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Odurzona lekarstwami usiadła w otwartym na oścież oknie i krzyczała, że chce odebrać sobie życie. Udało się ją ściągnąć dosłownie w ostatniej chwili. Gdyby nie refleks jednej z pracownic, pewnie już by nie żyła. Jaka była przyczyna tego desperackiego kroku nie wiadomo, bo lekarze z lubelskiego szpitala nie pozwalają z nią rozmawiać
14.02.2012 | aktual.: 15.02.2012 12:05
Dramat rozpoczął się w poniedziałek tuż po godz. 12.00 w nowym budynku KUL, na jednym z ostatnich pięter Collegium Jana Pawła II przy al. Racławickich. W otwartym oknie usiadła narzeczona Krzysztofa Rutkowskiego Luiza Kobyłecka.
Partnerka Rutkowskiego pojawiła się na uczelni w sprawach związanych z jej doktoratem z filozofii. Jednak zamiast zajmować się karierą naukową, zdecydowała się na podjęcie dramatycznego kroku.
– Krzyczała, że ma „przesrane życie i chce się zabić”. Miała błędny wzrok. Wyglądało na to, że nie żartuje – opowiada o zachowaniu partnerki Rutkowskiego jeden ze świadków zdarzenia.
Na szczęście do akcji wkroczyli pracownicy KUL. Udało się ściągnąć opierającą się kobietę z parapetu. Po chwili na miejscu pojawiła się straż pożarna, policja i pogotowie. Ratownicy przejęli wyrywającą się ciągle Luizę Kobyłecką od trzymających ją uczelnianych ochroniarzy.
Desperatkę zawieziono na sygnale do szpitala na oddział toksykologii, bo tuż przed próbą samobójczą Luiza zażyła dużą dawkę leków.
– Kobieta jest w nie najlepszym stanie. Nie zgadzamy się, by rozmawiały z nią osoby postronne, bo to mogłoby zaszkodzić jej zdrowiu – mówi dr nauk medycznych Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator toksykologii o stanie partnerki Rutkowskiego. Zaraz po zdarzeniu studenci KUL spekulowali, że targnięcie się na życie mogło być spowodowane niezdanym egzaminem. Jednak tej wersji zaprzecza rzecznik KUL Radosław Hałas.
Czy więc wydarzenia związane z wyjaśnieniem śmierci małej Madzi z Sosnowca, w które był zaangażowany narzeczony kobiety tak podziałały na jej psychikę, że postanowiła odebrać sobie życie? Razem z narzeczonym Krzysztofem Rutkowskim Luiza Kobyłecka zajmowała się tą sprawą od samego początku.
– Jak usłyszałem o tym, co się stało, kompletnie się załamałem. Na szczęście nie doszło do najgorszego. Luiza miała tylko pojechać na KUL ustalić terminy egzaminów i wracać. Podejrzewam, że tempo życia i stres związany z ostatnimi wydarzenia mogły spowodować, że się załamała. Sprawa z Madzią, jej ostatnia akcja w Syrii sprzed kilku dni, gdzie sama odbiła dwójkę dzieci, ataki policyjne i medialne na mnie i to, że mało co na jej oczach nie zginąłem pod kołami samochodu – mówi Krzysztof Rutkowski. – To wyjątkowo wrażliwa osoba, z którą łączy mnie prawdziwa miłość.
Ile potrwa pobyt niedoszłej samobójczyni narzeczonej Rutkowskiego Luizy w szpitalach - nie wiadomo. Kobieta opuściła już oddział toksykologii i trafiła do szpitala neuropsychiatrycznego.