Narodowe neopogaństwo. Antychrześcijańskie kazanie biskupa Meringa [OPINIA]
To, co na Jasnej Górze wygłosił biskup Wiesław Mering, nie ma nic wspólnego z Ewangelią, chrześcijaństwem, z nauczaniem Kościoła. To smutny dowód na to, że w głowach części z polskich duchownych nauczanie Jezusa zastąpiła jakaś forma narodowego neopogaństwa.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Jasna Góra - co jako człowieka, który napisał "biografię" tego miejsca, napełnia mnie smutkiem - znowu stała się sławna. Niestety nie za sprawą jakiegoś wielkiego duchowego wydarzenia ani nawet nie z powodu jakichś istotnych słów, które miałyby tam paść, ale z powodu zachowania dwóch emerytowanych już biskupów. Antoni Długosz i Wiesław Mering (obaj już na emeryturze) postanowili uczynić z tego świętego dla tak wielu Polaków miejsca przestrzeń partyjnej, politycznej propagandy i przekazywania fake newsów.
Jeden - biskup Długosz - robił to w trakcie modlitwy Apelu Jasnogórskiego, a drugi wykorzystał do tego ambonę i wygłosił kazanie, które zawierało zarówno zwyczajne kłamstwa, nadużycia znaczenia słów, odwołania do poezji, jak i oskarżenia wobec inaczej myślących, ale z całą pewnością nie zawierało pozytywnego odwołania do Ewangelii ani do nauczania Chrystusa. Biskup Mering wykorzystał ambonę w narodowym sanktuarium go głoszenia tez niechrześcijańskich, a nawet antychrześcijańskich.
Kłamstwa, partyjna propaganda i tylko Ewangelii brak
Uważna lektura tego wykwitu pobożności i wiary biskupa Meringa nie pozostawia większych wątpliwości, że emerytowany hierarcha więcej czasu spędza na lekturze mediów społecznościowych bądź mediów jednej ze stron sceny politycznej niż Ewangelii. I to dlatego obficie odwoływał się raczej do plotek, półprawd i fake newsów niż do tekstu, który powinien w czasie Mszy świętej skomentować (a ten znajduje się w lekcjonarzu, a nie w internecie).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To nie było nocne spotkanie". Bielan relacjonuje kolację z Hołownią
To dlatego biskup przekonywał, że "granice naszego kraju tak samo z zachodu, jak i wschodu są zagrożone", potem straszył - dokładnie w duchu posła Dariusza Mateckiego - morderstwami dokonanymi przez migrantów, a także przekonywał, że rządzą nami Niemcy. "Rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców. Jak świat światem mówił w XVIII wieku jeden z polskich poetów, Wacław Potocki, jak świat światem nie będzie Niemiec Polakowi bratem. Historia straszliwie udowodniła prawdę tego powiedzenia" – mówił Wiesław Mering, biskup senior diecezji włocławskiej w homilii wygłoszonej podczas XXXIV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę.
I już tylko w tym krótkim fragmencie można znaleźć zarówno kłamstwa (bo chciałbym dowiedzieć się od biskupa, którzy to z rządzących nami ludzi określają się Niemcami?), półprawdy (bo zagrożona jest owszem nieustanną wojną hybrydową, do której - jako jej ofiary - wykorzystywani są migranci, tylko jedna z granic), a morderstwa (może ksiądz biskup o tym zapomniał) są w Polsce dokonywane głównie przez Polaków (by przypomnieć dramatyczną sytuację zabójstwa córki i zięcia przez Tadeusza Dudę), a nie przez migrantów. To morderstwo nie natchnęło jednak biskupa do wspomnienia o reagowaniu na przemoc domową, bo najwyraźniej za bardzo zajęty był komentowaniem doniesień Ruchu Obrony Granic.
Czy biskup Mering jest bliźnim uchodźców?
Obecność kłamstw w kazaniu biskupa Meringa to jednak niejedyny zarzut. Można też powiedzieć, że w polemicznym szale biskup zapomniał, że Pismo Święte, które powinno być podstawą jego wiary, naucza jednak zasadniczo czego innego niż niechęć do migrantów czy do Niemców. Warto bowiem przypomnieć biskupowi, że Paweł Apostoł w Liście do Galatów przypominał niezmiernie mocno, że różnice narodowe przestają mieć w Kościele znaczenie. "Nie ma już Żyda ani poganina" (Gal 3, 28) - wskazywał Apostoł narodów. I można zadać pytanie, czy podkreślanie, że "nie będzie Niemiec Polakowi bratem" wyrasta z tego nauczania? I czy biskup widzi w biskupach niemieckich, w niemieckich katolikach braci czy jednak - zgodnie z tym, co powiedział w kazaniu - uważa, że braćmi jego oni nie są?
Bez żadnej złośliwości można też przypomnieć, że niedzielna Ewangelia (kazanie było głoszone w sobotę, ale zakładam, że biskup Mering zna jednak także Ewangelię z dnia następnego, a nawet, że zapewne ją wielokrotnie komentował) mówi o tym, kto jest bliźnim dla kogo i jaka powinna być postawa chrześcijańska wobec skrzywdzonych, wypędzonych czy uciekinierów.
Warto tu przypomnieć tę Ewangelię. "(Uczony w Piśmie) (…) chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: "Miej o nim staranie, a jeśli, co więcej, wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał" Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»" (Łk 10, 25-37) - czytano dzisiaj w kościołach.
Ta ewangelia stawia dzisiaj przed nami (jako jednostkami, ale też przed wspólnotą) pytanie: czy jesteśmy bliźnim dla Ukraińców, dla migrantów, dla uchodźców? Czy jako wspólnota jesteśmy solidarni z Ukrainą i ludźmi prześladowanymi, czy uciekającymi przed głodem i przemocą? A może, jak kapłan i faryzeusz mamy całą masę powodów, by nie okazać solidarności? Może uczyć nas chrześcijaństwa muszą obcy, heretycy, inni, nasi właśnie Samarytanie? I odnosząc się już wprost do kazania biskupa Meringa stawia pytanie, czy biskup Mering jest bliźnim dla uciekinierów i uchodźców, czy jest bliźnim dla rządu i dla Niemców? Jeśli poważnie traktujemy nauczanie Jezusa, ale też słowa biskupa, to od tych pytań nie wolno nam uciekać.
Czy inni biskupi zaświadczą o prawdzie Ewangelii
Są one tym poważniejsze, że pokazują, że na Jasnej Górze biskup Kościoła katolickiego wygłosił kazanie, które z nauczaniem Jezusa nie ma nic wspólnego. Jest wyrazem jakiegoś neopogańskiego uwielbienia dla własnego narodu (tak naród jest wartością, ale nie większą niż obowiązki moralne wobec potrzebujących), który przesłania zawartość nauczania Kościoła. I to głoszenie pogańskich tez domaga się reakcji innych biskupów, jasnego powiedzenia, że to, co wygadywał biskup Mering na Jasnej Górze, nie jest stanowiskiem Kościoła, nie jest wyrazem Jego nauczania.
Oczywiście - zgodnie z prawem kanonicznym - poza Watykanem nikt nie może zakazać biskupowi Meringowi opowiadania bzdur. Inni biskupi - nawet Prymas czy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski - nie mogą go przywołać do porządku. Ale… poza możliwościami prawnymi, których nie ma, jest jeszcze przekaz, który powinien się pojawić. Na takie wypaczenia Ewangelii, na cytowanie propagandy partyjnej z ambony można zareagować moralnie. Inni biskupi mogą i powinni odciąć się od tych słów, jasno wskazać, że nie mają one nic wspólnego ze stanowiskiem, a może nawet wezwać biskupa Meringa do nawrócenia i ponownego przemyślenia swoich słów.
To jest zresztą istotne nie tylko dlatego, że część polskich katolików może pomyśleć, że uznanie, że Niemcy nie są naszymi braćmi, a do tego nami rządzą, jest rzeczywiście stanowiskiem Kościoła (a nie jest), ale też tego typu brednie kompromitują Kościół. Warto więc jasno zasygnalizować, że tego rodzaju opinie to tylko wyraz dziwacznych poglądów jednego, emerytowanego biskupa, a nie stanowisko Kościoła. Warto też przypomnieć, że i w Starym, i w Nowym Testamencie miarą autentyzmu wiary jest stosunek do przybyszów, do innych, jest zdolność do traktowania innych jako braci. To jest istota przekazu Ewangelii, a nie opowieści dziwnej treści zaczerpnięte z mediów społecznościowych Dariusza Mateckiego.
Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".