Napieralski: podam rękę Olejniczakowi
Każdy, kto wygrywa, bądź przegrywa wybory jest pełen emocji. Trzeba to wybaczyć. Nic złego się przecież tu nie stało - mówi nowy szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski, gość "Salonu Politycznego Trójki" komentując sobotnią przegraną Wojciecha Olejniczaka.
04.06.2008 | aktual.: 04.06.2008 12:21
Krystian Hanke: Jak pan by pan ocenił swoje obecne relacje z Wojciechem Olejniczakiem?
Grzegorz Napieralski: Dobrze.
To znaczy? Dzwonicie jeszcze do siebie? Podajecie sobie rękę?
- A dlaczego mielibyśmy nie podawać sobie ręki?
Wojciech Olejniczak był bardzo rozgoryczony po ostatnim weekendzie.
- Każdy, kto wygrywa bądź przegrywa wybory jest pełen emocji. Trzeba to wybaczyć. Nic złego się przecież tu nie stało.
Ale przegrywa i potem mówi, że przegrał, bo pan zdobywał głosy w dołach partyjnych, a on pracował. Bolesna opinia. Nie dotknęła pana?
- No bolesna, ale wypowiedziana jeszcze w czasie emocji wyborczych kongresu.
A dlaczego Wojciech Olejniczak nie został nawet wiceprzewodniczącym?
- Wojciech Olejniczak był szefem Sojuszu Lewicy Demokratycznej i ciężko mu było nagle zostać zastępcą szefa. Ja bym tej sprawy dotyczącej Wojciecha Olejniczaka i Grzegorza Napieralskiego nie rozpatrywał aż tak szczegółowo. Tu nie chodzi o funkcje, tylko o współpracę.
A jak pan sobie wyobraża tę współpracę?
- Opowiem o tym, jak spotkam się z Wojciechem Olejniczakiem. Wtedy powiem, jak to wygląda. Na razie robi się z tego bardziej show medialne…
Pytam, bo miał pan zaproponować Wojciechowi Olejniczakowi funkcję wiceprzewodniczącego. Tak się nie stało.
- W sobotę werdykt kongresu był taki, że Grzegorz Napieralski wygrał wybory. Proponowałem wtedy Wojciechowi rozmowę. Poprosił o chwilę czasu. Ja to zrozumiałem. To jest naturalne. W tym tygodniu chcemy się z Wojtkiem spotkać, w spokoju porozmawiać, już po kongresie, bez żadnych emocji. I znajdziemy formułę współpracy, taką, żeby była najlepsza dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej. I naprawdę wszystko będzie dobrze.
Chcę się pan spotkać z Wojciechem Olejniczakiem. A to prawda, że spotkał się pan z Aleksandrem Kwaśniewskim wczoraj?
- Spotkałem się z wieloma osobami, również z Aleksandrem Kwaśniewskim.
Czy Aleksander Kwaśniewski mówił coś o poparciu dla Sojuszu pod wodzą Grzegorza Napieralskiego? Jakieś przychylniejsze spojrzenie na Wojciecha Olejniczaka?
- Żadnych personaliów nie było. Rozmawiałam z Aleksandrem Kwaśniewskim jako człowiekiem, który budował lewicę w Polsce, jako znakomitą postacią polskiej lewicy, prezydentem dwóch kadencji w Polsce (to jeszcze nikomu oprócz Aleksandra Kwaśniewskiego w Polsce się nie udało). Rozmawialiśmy o lewicy, o przyszłości, o tym, jak SLD może funkcjonować, jak skorzystać z kontaktów i doświadczeń pana prezydenta. Naprawdę żadnych rozmów personalnych nie było.
Ale rozumiem, że obiecał poparcie dla Sojuszu pod pana przewodnictwem?
- Bardzo chciałem, żeby Aleksander Kwaśniewski, jak też inne osoby, z którymi się wczoraj spotkałem, były pomocne dla lewicy w Polsce, a przede wszystkim dla SLD, bo to jest najsilniejsza partia na lewicy, dlatego, że dzisiaj trzeba o lewicę powalczyć. I przekonać Polaków, że jest to formacja zdolna wygrywać wybory i konsekwentnie będzie realizowała własny program wyborczy.
Bardzo pan chciał. A udało się przekonać Aleksandra Kwaśniewskiego do poparcia nowego SLD?
- Nie musiałem do niczego przekonywać. Aleksander Kwaśniewski, jest człowiekiem lewicy.
I będzie wspierał?
- Oczywiście. Powiedział o swoich pomysłach, o różnych sprawach, w których teraz uczestniczy. Bardzo miła i spokojna rozmowa.