Napieralski: pamiętajcie, kto wprowadził Polskę do UE
Chcemy silnej, zjednoczonej Europy, Europy socjalnej; chcemy Europy równych praw - kobiet i mężczyzn, w której nie ma większości i mniejszości, gdzie nie ma wierzących i
niewierzących - mówił podczas konwencji swej partii szef SLD Grzegorz Napieralski. Lider Sojuszu przypomniał, że pięć lat temu, 16 kwietnia 2004 roku w Atenach premier i prezydent wywodzący się z lewicy - Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski podpisali Traktat Akcesyjny. - Członkostwo Polski w Unii Europejskiej stało się faktem. Tamta data zmieniła Polskę na wiele, wiele lat, ale warto pamiętać kto tego dokonał - podkreślił Napieralski.
18.04.2009 | aktual.: 18.04.2009 19:24
- Kto? Lewica! Kto? Sojusz Lewicy Demokratycznej! - wołał szef Sojuszu do zgromadzonych na sali delegatów Sojuszu. Dostał burzliwe oklaski.
"Europa równych szans"
W wystąpieniu szefa SLD nie zabrakło też krytyki pod adresem rządzącej PO. - Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby wtedy, kiedy negocjowaliśmy wejście Polski do UE premierem był Donald Tusk, ten z Platformy Obywatelskiej - mówił Napieralski. - Ten premier Donald Tusk, który woli zagrać w piłkę niż być na sejmowych głosowaniach; Donald Tusk z PO, który dziś jest za in vitro, a jutro jest przeciw in vitro; Donald Tusk, który dzisiaj zamyka IPN, ale jutro przygotowuje ustawę, która wzmacnia IPN.
Szefowi rządu Napieralski zarzucił też, że najpierw obiecał w kampanii wyborczej, że Polska będzie silnym państwem w strukturach europejskich, a "mamy spór i żenadę, mamy spór o to, kto na jakim krześle będzie siedział, jakim samolotem leciał". Według niego, gdyby to Tusk negocjował warunki członkostwa Polski w UE, nasz kraj nie wszedłby do niej.
Ocenił jednak, że z jeszcze gorszą sytuacją mielibyśmy do czynienia, gdyby pięć lat temu premierem był prezes PiS Jarosław Kaczyński, a prezydentem - Lech Kaczyński. - Pamiętacie dwa lata rządów PiS? - pytał salę Napieralski. - Nienawiść, podziały, lepsi i gorsi, byliśmy ośmieszani na arenie międzynarodowej - mówił.
Na szczęście - podkreślił - "jest alternatywa w postaci lewicy". Oświadczył, że SLD chce "silnej, zjednoczonej Europy, Europy Socjalnej równych szans, Europy bezpiecznej".
Zadeklarował też, że SLD chce dobrze rządzonej Polski - "takiej jak Dania, gdzie bezrobotny zawsze może liczyć na pomoc państwa", "takiej jak Norwegia, gdzie każdy ma prawo do godnej i dobrze płatnej pracy". - My chcemy takiej Polski jak Francja, gdzie jest oddzielone państwo od Kościoła; my chcemy Polski takiej jak Hiszpania, gdzie każda para może cieszyć się z posiadania dzieci, bo jest za darmo in vitro - mówił Napieralski.
"Polska jest piękna, przenieśmy do Europy pozytywną energię"
Z kolei przewodniczący klubu Lewica Wojciech Olejniczak przekonywał:- Europosłowie lewicy będą zabiegać o sprawy zwykłych ludzi, a nie bronić instytucji.
- Polska jest radosna, Polska jest naprawdę piękna. Pierwszy cel polskiej lewicy to zaniesienie tej pozytywnej energii z Polski do Brukseli. Drugi cel - to spełnienie naszych polskich marzeń. Po pierwsze ludzie. Po pierwsze społeczeństwo. Po pierwsze człowiek. My pracujemy dla ludzi - mówił Olejniczak.
Przewodniczący klubu Lewica powiedział, że ma dość słuchania o problemach rządu, instytucji, budżetu. - Zacznijmy rozmawiać o problemach zwykłych ludzi. Naszym celem jest, aby europosłowie upominali się o ich interesy - mówił Olejniczak. - Przywróćmy człowiekowi pierwszeństwo w dyskusji o gospodarce - dodał.
Zdaniem Olejniczaka właściwą strategią walki z kryzysem jest ochrona ludzi, przede wszystkim najuboższych przed jego skutkami, a nie tworzenie lepszych warunków i zabezpieczanie interesów instytucji finansowych i banków.
Olejniczak uważa, że obecny rząd nie radzi sobie z wykorzystaniem funduszy unijnych. Ma o to pretensje do polityków PO, którzy sprawują władzę w większości samorządów. - Trzeba jasno powiedzieć: PO nie radzi sobie z wykorzystaniem funduszy unijnych - powiedział Olejniczak.
- W przyszłości fundusze UE mają służyć poprawianiu standardów życia zwykłych obywateli. Fundusze unijne powinny być gwarancją pomocy społecznej, miejsca w szpitalu, dostępu do edukacji. Fundusze muszą rozwiązywać problemy zwykłych ludzi, a nie instytucji - powiedział.
Zdaniem Olejniczaka socjaliści będą mieli po czerwcowych wyborach najsilniejszą reprezentację w europarlamencie.