Napadł na bank, bo potrzebował na dopalacze
Przed łódzkim sądem stanie 24-letni Igor M. oskarżony o dwa napady z użyciem noża na tę samą placówkę bankową w Łodzi. Mężczyzna w śledztwie mówił, że napadał, bo potrzebował pieniędzy na dopalacze, a pomysł zaczerpnął z filmu. Grozi mu do 15 lat więzienia.
10.09.2010 | aktual.: 01.10.2010 12:31
Akt oskarżenia w tej sprawie jest w Sądzie Okręgowym w Łodzi - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Do dwóch napadów na placówkę bankową przy ul. Retkińskiej w Łodzi doszło 30 marca i 11 maja tego roku. Według prokuratury podczas pierwszego napadu sprawca nie był zamaskowany. Zagroził kasjerkom nożem kuchennym, zrabował 8,6 tys. zł i uciekł. Policja sporządziła portret pamięciowy sprawcy.
Bandyta - mimo że w mediach opublikowano jego zdjęcia z monitoringu banku - w maju dokonał drugiego napadu na ten sam bank. Tym razem zakrył sobie twarz białą maseczką chirurgiczną. Znów zagroził kasjerce użyciem noża i zażądał wydania pieniędzy; zrabował niespełna 4 tys. zł.
Policjanci ustalili, że obu napadów dokonała ta sama osoba; wytypowano 24-letniego Igora M. Mężczyzna ukrywał się, w końcu zatrzymano go pod koniec maja na osiedlu Widzew. Został rozpoznany przez kasjerki.
Zainspirował go film
Podczas przesłuchania w prokuraturze 24-latek przyznał się do napadów; mówił, że pomysł zrodził się po obejrzeniu jednego z filmów. Wyjaśniał, że potrzebował pieniędzy na tzw. dopalacze, na które wydał zrabowaną gotówkę.
Prokuratura oskarżyła 24-latka o dokonanie dwóch rozbojów z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Z opinii biegłych psychiatrów wynika, że mężczyzna jest poczytalny. Grozi mu kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.
Z danych policji wynika, że w pierwszym półroczu tego roku w Łódzkiem doszło do dziewięciu napadów na banki, w tym do sześciu w samej Łodzi.