Nałęcz: wymieniani na początku rzadko dochodzili do mety
Kandydaci wymieniani na początku bardzo
rzadko dochodzili do mety - tak wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz
skomentował kandydaturę Marka Belki na nowego premiera.
29.03.2004 12:50
Prezydent Aleksdander Kwaśniewski, który w ramach konsultacji politycznych spotkał się w poniedziałek z szefem SLD Krzysztofem Janikiem, uznał prof. Belkę za najlepszego kandydata na nowego premiera.
"Marek Belka jest politykiem o uznanym autorytecie, co może być atutem, ale może być w obecnej sytuacji słabością. Trzeba w Sejmie zbudować poparcie bardzo różnych ugrupowań. Silna pozycja polityczna i wyrazista osobowość może być w takim układzie nie zaletą, ale mankamentem" - powiedział Nałęcz.
Dodał, że jako profesor historii opisywał dzieje niejednego gabinetu i wie, że "kandydaci wymieniani na początku bardzo rzadko dochodzili do mety w tym biegu".
Podkreślił jednak, że on sam życzy Belce "sformowania rządu i uwieńczenia jego misji sukcesem, ale czeka go wyboista droga, cały czas pod górę".
Według Nałęcza, fakt, iż Belka był wicepremierem w rządzie Leszka Millera, "rozmywa formułę jego bezpartyjnej fachowości" jako kandydata na premiera. Nałęcz powiedział, że on sam nie wie jeszcze, jak zachowałby się podczas głosowania nad wotum zaufania dla rządu Belki, ale jest pewien, że gdy się ono odbędzie, będzie już posłem SDPL.
W piątek Nałęcz, który jest wiceprzewodniczącym Unii Pracy, zapowiedział, że najdalej za tydzień stanie się członkiem Socjaldemokracji Polskiej Marka Borowskiego.
"Nie wiem ilu członków Unii Pracy odejdzie ze mną, to są bardzo bolesne wybory" - ocenił Nałęcz. Wyjaśnił, że "każdy musi tę decyzję podjąć na własną odpowiedzialność, nie można nikogo namawiać, ani zniechęcać", każdy musi sam ocenić, w jakiej partii jest szansa na odbudowę wiarygodności lewicy.