Nałęcz: ujawnijmy dokumentację w sprawie Jaruckiej
Rzecznik kandydata na prezydenta
Włodzimierza Cimoszewicza Tomasz Nałęcz zaapelował do
szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego, ministra spraw zagranicznych
Adama Rotfelda oraz "szefów innych resortów i osób prywatnych" o
ujawnienie dokumentacji będącej w ich posiadaniu na temat Anny
Jaruckiej. Jak dodał, chodzi o dokumentację "dotyczącą aktywności
publicznej" b. asystentki Cimoszewicza.
18.08.2005 | aktual.: 18.08.2005 15:31
Ci kierownicy urzędów centralnych, którzy mają moc odtajniania tej dokumentacji, powinni to natychmiast uczynić - oświadczył Nałęcz. Jak ocenił, w tej sprawie nie powinny obowiązywać jakiekolwiek klauzule tajności i poufności.
Nałęcz, jak powiedział, jest w 100 proc. przekonany, że pani Jarucka realizuje wymierzoną w marszałka Sejmu prowokację polegającą na przedstawieniu komisji śledczej ds. PKN Orlen fałszywej dokumentacj. Jak podkreślił, tylko pełna jawność dokumentacji pani Jaruckiej może ujawnić kulisy jej prowokacji.
Chodzi o dokument przedstawiony komisji we wtorek przez Jarucką, w którym Cimoszewicz miał upoważnić ją do zamiany jego oświadczenia majątkowego składanego w MSZ. Marszałek na wtorkowej konferencji prasowej powiedział, że dokument ten jest "ewidentnie sfałszowany", a zamiast podpisu widnieje na nim faksymile jego podpisu.
Pieczątką z tym wzorem podpisu - jak wyjaśnił - posługiwał się będąc szefem Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej przed objęciem funkcji szefa MSZ. Według niego, pieczątka ta została odebrana z PKPS dopiero w czerwcu 2002 roku.
Także Nałęcz powtórzył, że dokument przedstawiony przez Jarucką, datowany na 20 kwietnia 2002 r., sfałszowano. "Nie może być prawdziwe upoważnienie podstemplowane pieczątką z podpisem, która w momencie rzekomego wystawienia tego dokumentu (kwiecień) w MSZ spoczywała sobie spokojnie w biurku, czy w sejfie PKPS" - powiedział.
We wtorek na konferencji prasowej Cimoszewicz na dowód tego, że upoważnienie to fałszerstwo, pokazał m.in. kartkę in blanco z nagłówkiem ministerstwa i jego faksymile oraz cytował zeznania pracownicy MSZ Agnieszki Szczepaniak, która w czerwcu 2002 roku miała odebrać fasymile z PKPS i oddać Jaruckiej. Zeznania te, jak sam wtedy przyznał, pochodziły z lutego 2003 roku, i złożone zostały w ramach prowadzonej w MSZ kontroli wewnętrznej w sprawie zaginionego faksymile.
Nałęcz pytany przez dziennikarzy, skąd marszałek wziął te dokumenty oświadczył, że "była to dokumentacja MSZ, która mogła być przekazana marszałkowi Cimoszewiczowi jako byłemu ministrowi spraw zagranicznych".
Cimoszewicz, widząc fałszerstwo Jaruckiej i chcąc je obnażyć, najpierw skontaktował się z PKPS, potem z MSZ, prosząc i dostając dokumentację, która by umożliwiła mu elementarną obronę i obnażenie tej prowokacji - powiedział Nałęcz - Takie działania powinna zresztą podjąć komisja śledcza, otrzymując ten dokument od Jaruckiej - ocenił.