Nałęcz: przewodniczący i prezydium komisji śledczej łamią prawo
Wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz z Socjaldemokracji Polskiej uważa, że przewodniczący i prezydium sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen łamią prawo domagając się dokumentacji Fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej.
Tomasz Nałęcz podkreślił w "Salonie Politycznym Trójki", że przewodniczący komisji ma prawo domagać się takiej dokumentacji tylko na mocy uchwały komisji. Tymczasem komisja - zaznaczył Nałęcz - takiej uchwały nie podjęła. Gość "Salonu Politycznego" przypomniał również, że komisja może korzystać ze swoich uprawnień w przypadkach koniecznych dla wyjaśnienia sprawy i w taki sposób, by nie naruszyć dóbr osób trzecich.
W tej sytuacji, bez żadnego publicznego dowodu, w oparciu o tajemnicze miny posła Giertycha, który mówi "skoro występujemy, to wiemy o co chodzi", w sposób oczywisty dobra pani Kwaśniewskiej są naruszane - powiedział Tomasz Nałęcz. Dodał, że lekkomyślne szafowanie demagogicznymi oskarżeniami, czego - jego zdaniem - dopuszcza się Roman Giertych, jest niedopuszczalne.
Pytany o przesłuchanie Aleksandra Kwaśniewskiego przed komisją śledczą Tomasz Nałęcz powiedział, że jej członkowie nie powinni publicznie ogłaszać, że chcą prezydenta przesłuchać jako ostatniego. To bowiem stawia go - według Tomasza Nałęcza - w roli quasi oskarżonego i jest - jak się wyraził - "dorabianiem mu gęby".
Zdaniem gościa "Salonu Politycznego" zgoda Aleksandra Kwaśniewskiego na przesłuchanie oznacza, że głowa państwa będzie musiała zeznawać przed każdą komisją, gdyż prezydent, z racji swojego urzędu, ma wiedzę o wszystkich sprawach w Polsce.