Nałęcz: decyzja o nieprzyjęciu dymisji rządu stabilizuje państwo
Wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl)
uważa, że decyzja prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o
nieprzyjęciu dymisji rządu Marka Belki stabilizuje sytuację w
państwie. W jego opinii, w innym przypadku państwo zachwiałoby
się w posadach.
06.05.2005 | aktual.: 06.05.2005 15:04
Prezydent nie miał innego wyjścia - powiedział Nałęcz. Wyjasnił, że gdyby prezydent przyjął dymisję, automatycznie należałoby podjąć "trzy kroki" mające na celu powołanie nowego rządu. Ta procedura trwa mniej więcej trzy miesiące. Przez ten czas mielibyśmy rząd w stanie dymisji i permanentną kampanię wyborczą - dodał.
Nałęcz podkreślił, że jako znawca okresu międzywojennego wie, że wtedy sytuacja, gdzie na czele rządu stał człowiek spoza partyjnego układu, zdarzała się dosyć często. Jego zdaniem tym rozwiązaniem nawiązujemy do tamtych wzorów. Choć to jest oczywiście stan przejściowy i długo nie może trwać - dodał.
Premier Belka zapowiedział, że w najbliższą niedzielę będzie gościł na zjeździe założycielskim nowego ugrupowania - Partii Demokratycznej przez co - jak dodał - niejako automatycznie stanie się jej członkiem-założycielem.
Wicemarszałek ocenił, że decyzja prezydenta o nieprzyjmowaniu dymisji rządu na całe szczęście dotyczy osoby bardzo odpowiedzialnej, która nie raz udowodniła, że wie, co to są sprawy publiczne. Jego zdaniem, premier Belka na pewno nie będzie strajkował, bo nie jest to osoba, która mogłaby odwołać się do "strajku premierowskiego".