Największe od lat zamieszki w Belfaście
Trzydziestu dwóch policjantów zostało rannych
w najpoważniejszych od prawie 10 lat starciach między policją a
protestantami podczas marszu oranżystów w Belfaście w Irlandii
Północnej.
11.09.2005 | aktual.: 11.09.2005 18:28
Zamieszki wybuchły w sobotę wieczorem, gdy grupy oranżystów zaatakowały policję i żołnierzy, powstrzymujących demonstrantów od wejścia do dzielnic zamieszkanych przez katolików.
W kierunku sił bezpieczeństwa posypały się cegły, butelki z benzyną i bomby domowej roboty. Według szefa północnoirlandzkiej policji Hugh Orde'a, agresywni lojaliści wystrzelili też w stronę policjantów ponad 50 pocisków z broni automatycznej. Nikt nie został jednak raniony z broni palnej.
Orde powiedział, że nie ma wątpliwości, iż agresywny atak był przygotowany. _ Butelki z benzyną i petardy nie pojawiły się przez przypadek. Mieliśmy szczęście, że żaden policjant nie zginął_ - powiedział.
Do stłumienia zamieszek skierowano 2000 policjantów i żołnierzy. Użyli oni przeciw demonstrantom armatek wodnych, wystrzelili około 450 gumowych kul i siedem ostrych pocisków.
Jedna osoba, raniona w wybuchu bomby, jest w stanie krytycznym w szpitalu. Potwierdzono, jak dotąd, dwóch rannych spośród kilku tysięcy demonstrujących, jednak zazwyczaj uczestnicy zamieszek w Irlandii Północnej nie zgłaszają się do szpitali w obawie przed aresztowaniem.
Sobotnio-niedzielne zamieszki w Belfaście były najpoważniejsze od 1996 roku, kiedy to starcia protestantów, a potem katolików z policją trwały niemal przez tydzień.
Marsze oranżystów w Irlandii Północnej zwykle kończą się zamieszkami. Marsze upamiętniają bitwę nad rzeką Boyne (obecnie na terytorium państwa irlandzkiego), która ostatecznie pogrzebała szanse ostatniego katolickiego monarchy brytyjskiego Jakuba II na odzyskanie tronu. W starciu tym, 12 lipca 1690 roku, wierne Jakubowi wojska zdecydowały się na odwrót w obliczu przeważających sił jego protestanckiego zięcia, króla Wilhelma III Orańskiego.
Katoliccy mieszkańcy Irlandii Północnej traktują coroczne marsze oranżystów jako prowokację wobec ich społeczności.
Anna Widzyk