Największe grzechy polskich kierowców
80 proc. z nas uważa się za świetnych kierowców. Połowa przyznaje, że jeździ za szybko. Wypadków jest mniej, jednak ofiar wciąż więcej od unijnej średniej. Zmotoryzowani mają wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach i być może z tej wysokiej samooceny wynika ich niechęć do przepisowej jazdy - wynika z badania "Polska za kierownicą", przeprowadzonego na zlecenie Liberty Ubezpieczenia, do którego dotarła "Rzeczpospolita".
- W większości mamy tendencję do przeceniania swoich umiejętności - komentuje Tomasz Suski z Liberty Ubezpieczenia. Prawie 80 proc. kierowców oceniło, że jeździ "dobrze" i "bardzo dobrze", tyle samo uważa się za uprzejmych. Żaden nie uderzył się w piersi i nie przyznał, że jego umiejętności drogowe są bardzo złe. Podczas gdy sobie wybaczamy dużo, to innych oceniamy surowo. Pozytywnie o innych kierujących mówi tylko co czwarty badany, a prawie co piąty uważa, że Polacy jeżdżą "źle" i "bardzo źle".
Na szczęście widać jakiś pozytywny trend. Wypadków i ofiar śmiertelnych na drogach jest coraz mniej. W zeszłym roku w 35 tys. wypadków zginęło 3,3 tys. osób. Dla porównania w 2012 r. wypadków było o 1,6 tys. więcej, a ofiar ok. 300. Wszystko wskazuje na to, że ten rok będzie lepszy. Z danych MSW za 10 miesięcy tego roku wynika, że wypadków było o 762 mniej niż w tym samym okresie w 2013 r.
Mimo to, do osiągnięcia pełnego zadowolenia jeszcze nam daleko. Bo choć samych wypadków jest mniej, wciąż jesteśmy w czołówce krajów UE, gdzie ginie najwięcej ludzi. W Unii na milion mieszkańców są średnio 52 ofiary śmiertelne, u nas 87.