Największa łapówka w Polsce
Dwa francuskie hipermarkety przy granicy z
Niemcami powstały dzięki 13 mln zł łapówki dla szczecińskich
radnych - twierdzi prokuratura. Największą do tej pory łapówkę w
Polsce ujawniła szczecińska delegatura ABW, akt oskarżenia trafił
we wtorek do sądu - pisze "Gazeta Wyborcza".
01.03.2006 | aktual.: 01.03.2006 13:47
Przed sądem (z wolnej stopy, wpłacili półmilionowe kaucje)
staną znany biznesmen Ryszard M. prowadzący m.in. przygraniczne targowiska oraz dwaj byli radni dwóch kadencji - Janusz W. i Krzysztof T. (obaj najpierw byli w AWS, a później Niezależnym Ruchu Społecznym Mariana Jurczyka).
Radni ci mieli przyjąć od biznesmena gigantyczną łapówkę, której nadano pozory legalnej transakcji. Wcześniej jednak ustawili transakcję sprzedaży miejskiej ziemi, na której stoją teraz hipermarkety Geant i Castorama.
Chodzi o teren przy drodze prowadzącej do przejścia granicznego z Niemcami. W połowie lat 90. Spółdzielnia Mieszkaniowa "Bryza", w której władzach byli oskarżeni radni, kupiła ten teren bez przetargu, bo obiecywała postawić tam osiedle mieszkaniowe. Jednak zamiast zbudować domy, w 1997 r. spółdzielnia przekazała teren Bryzie SA - spółce powiązanej personalnie i kapitałowo ze spółdzielnią.
Kolejny ruch - na wniosek Bryzy SA zarząd miasta namówiony przez radnych zmienia przeznaczenie terenu z mieszkaniowego na komercyjny (zdaniem prokuratury zrobiono to nielegalnie - akt oskarżenia przeciwko zarządowi Szczecina czeka na osądzenie w szczecińskim sądzie od trzech lat).
Ostatni ruch - w 1998 r. Bryza SA sprzedaje ziemię Francuzom z firmy Domy Towarowe "Casino" za ok. 16,5 mln zł, czyli z zyskiem 10 mln zł. To nie wszystko - mózg całego przedsięwzięcia Ryszard M. (kolega radnych, miał kontakty z Francuzami, był w Bryzie SA) w tym samym dniu dostał od Francuzów przeszło 30 mln zł za nikomu niepotrzebną wiejską ziemię, na której rosną obecnie chwasty.
Zdaniem prokuratury to była prawdziwa zapłata za działkę pod hipermarkety. Ostatecznie jednak na konto radnych trafiło 13 mln zł - przyjęcie takiej właśnie łapówki zarzuca im prokuratura. Śledztwo w tej sprawie poprzedzone artykułem "Gazety Wyborczej" i raportem NIK trwało sześć lat.
Byli radni wycofali się już z polityki. Krzysztof T. jest dziś potentatem na rynku nieruchomości.
Motor przedsięwzięcia biznesmen Ryszard M. zaczynał karierę w latach 70. jako prywaciarz. Już po interesie z Francuzami kupił rezydencję na Florydzie, gdzie regularnie bywa. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą", śmiejąc się, mówił, że "wszystko jest warte tyle, ile ktoś chce za to dać". (PAP)