Najwięcej Lwów w "Rezerwacie"
Złote Lwy dały się złapać na "Sztuczki". "Rezerwat" rozbił bank z nagrodami. Wszystkich uwiodła krucha jak porcelana z epoki Ming Danuta Szaflarska, czyli... 32. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za nami.
Tym razem werdykt jury pod wodzą reżysera Janusza Majewskiego nie wywołał większych emocji. Ani też gwizdów, jak już kiedyś bywało. Jeśli pojawił się jakiś nieśmiały gwizd podczas festiwalowej gali, to pod adresem prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego, który wręczając pozaregulaminowe nagrody dla aktorek Danuty Szaflarskiej i Soni Bohosiewicz, stwierdził, że prezes telewizji może wszystko. Może. I trzeba się z tym pogodzić – dodał niezrażony.
Ze zdziwieniem przyjęto przyznanie Nagrody Specjalnej Jury filmowi "U Pana Boga w ogródku" Jacka Bromskiego (ex aequo z filmem "Ogród Luizy", z doskonałą rolą Marcina Dorocińskiego). O ile "Ogród Luizy" Macieja Wojtyszki nie budził wątpliwości, o tyle ogród Bromskiego z Panem Bogiem w tle – tak. Przewodniczący jury reżyser Janusz Majewski próbował tłumaczyć ten werdykt dość żartobliwie, że ma odchylenie ogrodowe, bo sam mieszka na wsi. Na pytanie – co go w "Sztuczkach" urzekło, odpowiedział: Atmosfera. Niebywały czar i wdzięk tego filmu. Tam grają nie tylko aktorzy, ale też domy, ulice. To miasto (Wałbrzych – dop. aut.) jest zdewastowane, ale mimo to piękne. Bo jest z miłością pokazane, a nie z rozpaczą, nienawiścią czy protestem.
Sam Andrzej Jakimowski wszędzie pojawiał się ze swoim małym bohaterem Damianem Ulem. Damian to taki diamencik – tłumaczył reżyser, dodając, iż cieszy się, że to on znalazł ten talent. Mówił też, że ma już dwa kolejne projekty filmowe (ale bez udziału dzieci, za to z młodzieżą).
Jeśli policzyć wszystkie nagrody, które dostał debiutant, czyli "Rezerwat", to śmiało można powiedzieć, że to tegoroczny rekordzista. Bo nagród było 6 (w tym dwie pozaregulaminowe). Reżyser "Rezerwatu" Łukasz Palkowski zapytany, które nagrody go najbardziej cieszą, z dużym wdziękiem i śmiechem odpowiedział: Finansowe. A potem już poważniej dodał, że jednak – aktorskie dla Soni Bohosiewicz. To sprawi, że będziemy ją mogli oglądać w polskich filmach. Bo dopóki ona nie występuje, polskie kino na tym traci. Pytany – czy wkrótce będzie jego drugi film, odpowiadał: Ja zaczynam coś robić, kiedy się zakochuję w temacie. Mam nadzieję, że kolejnego filmu nie będę robić z kowadłami poprzedniego na ramionach. Czasami niektórzy po pierwszym chcą siebie samego przeskoczyć. A to głupawy wyścig. I mam nadzieję, że w nim nie wezmę udziału.
Owacją na stojąco przyjęto nagrodę dla najlepszej aktorki festiwalu Danuty Szaflarskiej. 92-letnia dama polskiego kina zagrała w filmie Doroty Kędzierzawskiej "Pora umierać". Widownia i jurorzy żałowali, że nie można nagrodzić partnera filmowego pani Szaflarskiej – psa Tokaja. Przynajmniej kość powinien tutaj odebrać – mówił Janusz Majewski. Albo butelkę tokaju.
Ten festiwal potwierdził, że mamy doskonałych aktorów. Najlepszym ogłoszono Roberta Więckiewicza ("Świadek koronny" i "Wszystko będzie dobrze"). Filmowy gangster Blacha po gali powiedział: Mam zmarnowany wieczór. Bo ja z tych nerwów nie podziękowałem ekipie "Świadka koronnego", tylko ekipie filmu "Wszystko będzie dobrze". Z tych emocji zrobiło mi się pusto w głowie.
Ryszarda Wojciechowska, NaszeMiasto.pl