"Najpoważniejsza afera po 20 latach demokracji w Polsce"
- Było kilkadziesiąt przypadków nacisków na osoby, które chciały wystartować w wyborach parlamentarnych z ramienia PJN. Za tym procederem stali zarówno ludzie z PiS jak i PO. To najpoważniejsza sprawa po 20 latach demokracji w Polsce – mówi Wirtualnej Polsce Elżbieta Jakubiak, posłanka PJN.
08.09.2011 | aktual.: 14.09.2011 18:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Kontrwywiadzie RMF FM Paweł Kowal mówił o tym, że przed zarejestrowaniem list wyborczych wielu kandydatów PJN było zastraszanych przez PiS i PO: „grożono im, że oni lub ich żony stracą prace, że będą mieli problemy z habilitacją”. Dodał, że ma dokumentację na temat konkretnych przypadków i rozważa skierowanie sprawy do prokuratury. Zapowiedział też, że dzwonił do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o interwencję. Z kolei Paweł Poncyljusz wskazał w radiu, że naciski wywierał m.in. prezydent Elbląga. Włodarz miasta miał odwodzić podległą mu urzędniczkę od pomysłu startu z pierwszego miejsca na liście PJN.
Elżbieta Jakubiak, posłanka PJN opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską, że do nacisków na sympatyków PJN dochodziło na „masową skalę”. – Gdy zbieraliśmy podpisy przed rejestracją list, przeżyliśmy szok. Ludzie podchodzili, okazywali nam swoją sympatię, mówili, że chcieliby kandydować, ale nie mogą, bo pracują w urzędach miast, gmin, powiatów, szkołach, straży pożarnej i mogą mieć ze strony przełożonych kłopoty. Jedna z kobiet, urzędniczka gminna powiedziała wprost, że obawia się utraty pracy, więc Paweł Poncyljusz pojechał na miejsce, by wyjaśnić sprawę. Prezydent tego miasta powiedział z pełną szczerością, że nie życzy sobie, by ona kandydowała – mówi Jakubiak.
Dopytywana, czy chodzi o elbląski przypadek, stwierdziła. – Nie mogę mówić o szczegółach, niech Paweł się wypowiada w tej sprawie. Chroni nas tajemnica i nie mogę ujawniać konkretnych nazwisk.
Posłanka uważa, że prof. Irena Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich, którą zaalarmował w środę Paweł Kowal, powinna nadać sprawie charakter priorytetowy. – To najpoważniejsza sprawa po 20 latach demokracji w Polsce, bo doszło do zakwestionowania prawa obywatelskiego do wolności w zakresie uczestnictwa w życiu politycznym. To wymaga stanowczej interwencji RPO - akcentuje.
W komunikacie RPO przesłanym Wirtualnej Polsce, czytamy: "Zgodnie z przyjętą procedurą, wszelkie skargi obywateli kierowane do RPO przyjmowane są drogą korespondencji pocztowej, w formie elektronicznej lub bezpośrednio w siedzibie urzędu. (...) W dniu wczorajszym asystent posła Pawła Kowala skontaktował się z Biurem RPO prosząc o umówienia spotkania pana posła z prof. Ireną Lipowicz ws. zastraszania kandydatów PJN". Z komunikatu wynika, że RPO przebywa obecnie z wizytą na Śląsku, ale podczas rozmowy telefonicznej z posłem, podkreśliła, że jeśli tylko wpłynie skarga dotycząca problemów kandydatów na posłów PJN, biuro RPO zajmie się nią niezwłocznie.
Jakubiak pytana o to, czy PJN złoży w najbliższym czasie doniesienie do prokuratury, mówi, że "będzie to konsultowane z poszczególnymi osobami, na które naciskano, bo to od ich decyzji wszystko zależy".
Jak mówi posłanka do nacisków na kandydatów PJN dochodziło w całym kraju: – Np. w Katowicach naciskano na pracownika branży medycznej, w Bydgoszczy na urzędnika skarbowego, a na Pomorzu zakazano startu współmałżonkowi osoby związanej z administracją publiczną. Łącznie było kilkadziesiąt przypadków, a wszystkie z osób, na które wywierano presję, zrezygnowały z udziału w wyborach.
Posłanka pytana o to, dlaczego wcześniej, przed zarejestrowaniem list, nie nagłośnili procederu, mówi: - Nie chcieliśmy, by stało się to elementem kampanii wyborczej. To było dla nas bardzo nieprzyjemne, ale na szczęście poradziliśmy sobie ze skompletowaniem list. Teraz mówimy o tym głośno, bo uważamy, że naciski, nie tylko na nas, ale i na kandydatów innych partii są niedopuszczalne.
Na pytanie, czy PJN informował o aferze Joannę Kluzik-Rostkowską, byłą szefową PJN, która startuje w wyborach w barwach PO, mówi, że "nie było takiej potrzeby". - Nie mamy takich kontaktów, zresztą myślę, że Joanna nie jest zainteresowana podejmowaniem jakichkolwiek działań mających na celu wspierania nas.
Z komunikatu biura prasowego RPO wynika, że pod koniec sierpnia Paweł Kowal skierował do RPO już jedną skargę w formie pisemnej, która dotyczyła dostępu partii politycznych do debat publicznych. Obecnie sprawa jest badana, a odpowiedź - jak czytamy - zostanie wkrótce przesłana autorowi skargi.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska