Najnudniejszy odcinek "Milionerów" w historii? Widzowie zażenowani wiedzą uczestniczki
W poprzedniej rozgrywce padło pytanie o premier Szydło, które oburzyło widzów i internautów. Najwyraźniej TVN zrezygnował z "takich" pytań i skupił się na zagadnieniach z wiedzy ogólnej. Ten odcinek nie miał szczęścia do brawurowych uczestników. Wiedza jednego z nich zmieszała widzów. Czy rzeczywiście było aż tak źle?
W poniedziałkowy wieczór elegancki i jak zawsze szarmancki Hubert Urbański wyłonił pytaniem eliminacyjnym pierwszego uczestnika. Na fotelu na przeciw prowadzącego zasiadł Marcin spod Warszawy, który jest dyplomowanym rolnikiem, prowadzącym własne gospodarstwo warzywne.
Z pierwszym zagadnieniem gracz poradził sobie bezproblemowo. Z pytaniem za sumę gwarantowaną 1000 zł nie było tak łatwo i Marcin poprosił o pomoc publiczność, która niemal jednogłośnie zaznaczyła poprawną odpowiedź. Kolejne „schody” pojawiły się przy pytaniu o Ewangelię. Uczestnik postanowił skorzystać z koła ratunkowego i zadzwonił do taty, który pomógł mu wygrać 5 tys. zł.
Marcin naprzemiennie radził sobie z pytaniami samodzielnie lub korzystał z pomocy. Tym sposobem udało mu się ugrać 20 tys. zł, po czym zrezygnował z dalszych zmagań przy zagadnieniu show-biznesowym. Jak zauważyli internauci, gracz miał bardzo trudne pytania.
Kolejne eliminacje wyłoniły Beatę z Gdyni, która studiowała dyrygenturę, ale zawodowo jest kierowniczką i producentką filmową. Energetyczna zawodniczka posiłkowała się publicznością już na pierwszym zagadnieniu, które według osób zebranych w studiu i internautów, było dziecinnie proste. Hubert Urbański zapytał uczestniczkę o to, jaki kształt ma Półwysep Apeniński. W proponowanych odpowiedziach był kozak i m.in. sandał.
Już na trzecim pytaniu za 2 tys. zł. uczestniczka show wykorzystała wszystkie koła ratunkowe, które nie pomogły jej jednak pozostać w "Milionerach". Użytkownicy Twittera są wyraźnie zażenowani poziomem wiedzy gdynianki i nie pozostawiają na niej suchej nitki. Czy rzeczywiście było aż tak źle?