Najnowszy trend w londyńskim metrze
"To bezsensowna partyzantka" - twierdzą przeciwnicy. "Ta rebelia jest formą ucieczki przed powagą dzisiejszych czasów" - odpowiadają zwolennicy. Już niemal wszyscy londyńczycy mówią o wyjątkowych znakach, które pojawiły się w pociągach londyńskiego metra.
Pojawiają się tam one od kilku miesięcy. Na pierwszy rzut oka naklejki przypominają te "urzędowe", wydawane przez Transport for London, informujące o miejscach z pierwszeństwem, karach za nieposiadanie ważnego biletu czy inne tego typu komunikaty.
Niecodzienne prośby i zakazy
Gdy jednak przyjrzymy się im uważniej, zauważymy, że - owszem, podejmują temat etykiety w metrze, ale w zupełnie inny sposób. "Miejsce z pierwszeństwem - prosimy ustąp je tym, którzy są pijani i ledwo stoją" - informuje jeden ze "znaków". "Prosimy pozostać na miejscach. Spodziewajcie się turbulencji" - zapowiada inny. "Zakaz kontaktu wzrokowego. Kara £200" - można przeczytać na kolejnym.
"Partyzanckie naklejki" - jak je umownie nazwano - nie są mile widziane przez British Transport Police, czyli funkcjonariuszy pilnujących porządku w metrze. Porównują je oni do graffiti, którego koszty usunięcia są wysokie. - To niszczenie infrastruktury - twierdzą funkcjonariusze.
Zabawna rebelia
Zwolennicy humorystycznych naklejek podkreślają jednak, że można je łatwo usunąć, a ta forma rebelii jest sposobem na poprawę humoru w obecnych, przygnębiających czasach. Nie razi ich ani przeprawiona na mapie metra nazwa stacji Shepherd's Pie (Shepherd's Bush), ani też "rezerwacja miejsc przy oknie dla 3 osób na godz. 20:30" w punkcie, gdzie zazwyczaj widnieje znaczek zachęcający do ustąpienia siedzisk tym, którzy mają pierwszeństwo do ich zajęcia.
Naklejki są coraz popularniejsze, a według portalu BBC jest ich najwięcej w pociągach linii Central.
(A.C.)