PolskaNajbogatsi i najbiedniejsi politycy na Śląsku

Najbogatsi i najbiedniejsi politycy na Śląsku

Sprawdziliśmy oświadczenia majątkowe najważniejszych polityków w województwie. Kto jest najbogatszy na Dolnym Śląsku? Polityk SLD. Na jego koncie są miliony. A najbiedniejszy? Z Samoobrony. Żyje z diety radnego i renty. A na dodatek mieszka w domu zapisanym na żonę - informuje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".

19.05.2006 | aktual.: 19.05.2006 09:49

Radnym sejmiku województwa udało się zgromadzić większe majątki niż marszałkom, wojewodzie i prezydentom największych miast. To wśród nich są dolnośląscy politycy, którzy mają najwięcej.

Najbogatszy jest prof. Jan Rymarczyk z SLD, radny sejmiku wojewódzkiego. Ma firmę zajmującą się analizą ekonomiczną, wykłada na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu i był m.in sekretarzem rady nadzorczej w KGHM-ie. Dorobił się prawie dwóch milionów w gotówce oraz około miliona złotych w akcjach dwunastu różnych firm i funduszy inwestycyjnych. To, że mam pieniądze, pozwala mi się skupić na pracy na uczelni i w sejmiku – mówi Rymarczyk.

Ale także najbiedniejszy dolnośląski polityk to radny wojewódzki. Chodzi o Wacława Berusa z Samoobrony. Jego dochód to renta i dieta radnego. Dom i 24-hektarowe gospodarstwo rolne są zapisane na jego żonę.

Niezwykle skromne jest także zeznanie podatkowe Andrzeja Pawluszka, wicemarszałka województwa. Oficjalnie jest jedynie właścicielem sześcioletniej skody octawii. Mieszkanie we Wrocławiu wynajmuje. Natomiast dom w rodzinnym Karpaczu należy do jego mamy.

Większość radnych wojewódzkich ma kilkuletnie samochody średniej klasy. Najczęściej są to renault (megane lub laguna), toyoty avensis lub ople (astra lub vectra). Co ciekawe, ani marszałek, ani prezydent Wrocławia nie mają aut. Miałem pięcioletniego opla astrę, którego sprzedałem. Nie był mi potrzebny, bo jeżdżę służbowym – tłumaczy Paweł Wróblewski, marszałek województwa. Samochód, volkswagena golfa, ma za to jego żona. Swojego auta nie ma też np. wicemarszałek województwa Szymon Pacyniak. Wybudowałem nowy dom. Żeby go skończyć, musiałem sprzedać stary dom i auto – wyjaśnia Pacyniak.

Prezydent stolicy Dolnego Śląska i marszałek województwa mówią dokładnie to samo: dorobili się, zanim zostali wybrani. Najzabawniejsze, że z roku na rok zarabiam coraz mniej. Kiedyś pracowałem w szpitalu, byłem biegłym sądowym. Potem miałem dietę radnego. A teraz zarabiam nieźle, tyle tylko że płacę większe podatki – mówi Paweł Wróblewski.

U Dutkiewicza, który miał własną firmę, te różnice są jeszcze większe. Przed wyborem na prezydenta Wrocławia zarabiał kilkakrotnie więcej niż teraz. Stąd najdroższy dom, wart 800 tys. zł, należy właśnie do prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Ma prawie 250 mkw. powierzchni, podobnie jak ten, którego właścicielem jest Jan Rymarczyk. Profesor wrocławskiej AE wycenił swój na 600 tys. zł. Na prawie pół miliona wycenione jest także mieszkanie – część dwurodzinnego domu, w którym mieszka wojewoda Krzysztof Grzelczyk. Dom, lokal handlowy i 19-hektarowe gospodarstwo rolne ma Henryk Kuriata (PSL).

Dom i trzy mieszkania ma Jolanta Suława (SLD). Dom, dwa mieszkania i hektar lasu w Świętokrzyskiem (po rodzicach) ma Roman Sadowski (SLD), były prezydent Lubina. Także las, i także w Świętokrzyskiem ma Małgorzata Radziewicz (Partia Centrum). To długofalowa inwestycja. Na razie nie planuję nic na niej budować – mówi radna z Dzierżoniowa. Oprócz lasu, współwłaścicielka hurtowni materiałów budowlanych, ma także dom i prawie sześciohektarowe pole. Domu i mieszkania dorobili się także Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy i Piotr Kruczkowski, prezydent Wałbrzycha.

Sporo radnych wojewódzkich gra na giełdzie. Jolanta Suława zgromadziła w ten sposób ponad 700 tys. zł, Krystyna Franczak – ponad 450 tys. a Paweł Sulowski ok 70 tys. Na giełdzie zarabia także członek województwa Artur Paprota. W grudniu miał jeszcze 1708 akcji PKO BP, które sprzedał w lutym za ponad 50 tys zł. Nie chciał zdradzić, jakie akcje kupił teraz. Jedynym prezydentem, który ma znaczne oszczędności – 160 tysięcy złotych – jest prezydent Jeleniej Góry. Pieniądze trzymam na koncie. Część z nich jest na kilkuletnich lokatach. Nie myślę na razie o inwestycjach w nieruchomości, bo zaraz będą przeprowadzali śledztwa i snuli domysły, czy wszystko odbyło się legalnie – mówi Józef Kusiak. O konkretnych inwestycjach pomyślimy razem z żoną, gdy przestanę być osobą publiczną. W przyszłości chciałbym pograć na giełdzie, ale dziś nie wolno mi tego robić – dodaje.

Wielką tajemnicą otoczone są oświadczenia majątkowe najważniejszych urzędników w województwie. Komendant wojewódzki wrocławskiej straży pożarnej Bogdan Kraśnicki nie pokazał nam swojego oświadczenia majątkowego, bo nie musiał.

Tajemnicą otoczone jest także oświadczenie Andrzeja Matejuka, szefa dolnośląskiej policji – widział je tylko komendant główny. Takiego obowiązku nie ma także prezes wrocławskiego Sądu Apelacyjnego Marian Gruszczyński. Uchwała Krajowej Rady Sądownictwa i zalecenie ministerstwa nawet mu tego zabraniają. Poinformował za to, że razem z żoną są właścicielami połowy dwurodzinnego domu i mają drobne oszczędności na koncie.

Szef Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu Mieczysław Śledź do oświadczenia wpisał: dom jednorodzinny o powierzchni 166 mkw., samochód osobowy Peugeot z 1996 roku i, choć nie musiał, volvo V40 z 2000 r., które kupił w styczniu tego roku.

Bartłomiej Knapik

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)