Nagle unieśli gaśnice i skierowali je w stronę Grzegorza Brauna. Tak robi show w małych miasteczkach
Sala weselna w liczącym 13 tys. mieszkańców mieście pękała w szwach. Duchota była taka, że Grzegorzowi Braunowi zaparowały okulary. Po burzy oklasków, tłum naparł pod scenę. - Proszę o porządek! Podchodzić z prawej. Przyszły prezydent Grzegorz Braun podpisze wszystkie gaśnice - pada przez głośniki.
Wielu uczestników spotkań z Grzegorzem Braunem przychodzi nie po to, aby posłuchać kontrowersyjnego polityka, ale by zdobyć gaśnicę z jego podpisem. Takie nietypowe artefakty kampanii prezydenckiej są wystawiane na portalach ogłoszeniowych nawet za 500 zł.
- Przyszedłem, bo mam już dość tej całej politycznej poprawności. Braun przynajmniej mówi szczerze, ostro o Ukraińcach w Polsce i durnowatych urzędnikach z UE. Nie wiem, czy na niego zagłosuję, ale zostanie mi po nim pamiątka. Bo to kampania, jakiej jeszcze nie widzieliśmy - zwierza się Paweł, pracownik gospodarstwa rolnego spod Morąga.
Jest sobotni wieczór. Stoimy w liczącej sto osób kolejce po podpis Grzegorza Brauna. Do sali weselnej restauracji Ostoja pod Morągiem przyszło, a raczej wbiło się łokieć przy łokciu 200-300 osób. Po dwóch godzinach przemówień polityków i działaczy dzieje się to, na co wszyscy czekali. Grzegorz Braun wezwał ze sceny, aby wznieść w górę gaśnice. To "symbol frontu gaśnicowego", "drużyny, która przywróci w Polsce normalność". Kandydat Konfederacji Korony Polskiej bierze marker w dłoń i podpisuje gaśnice, plakaty i własne książki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostra reakcja Sikorskiego. Słowa o Rosji po zamknięciu konsulatu w Krakowie
Byliśmy na spotkaniu z Braunem. "Chciałem zobaczyć ekstremistę"
Katarzyna, pracownica firmy transportowej z Ostródy, zamierza postawić gaśnicę w salonie – na honorowym miejscu. - To nie tylko ozdoba, ale symbol gaszenia lewicowej patologii. Poza tym ja pracuję w branży, która upada z powodu konkurencji ze strony ukraińskich firm. Pan Braun obiecuje deukrainizację Polski - tłumaczy. Wzrusza ramionami, dopytywana, czy zna kogoś, kogo "zgasi".
- Chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda z bliska ten ekstremista z internetu. Po gaśnicę cofnąłem się do samochodu, gdy zobaczyłem, że wiele osób je ma - żartuje kolejny rozmówca. "Na Brauna" przyszedł z nastoletnią córką. - Przyznam, że niektóre jego wypowiedzi, jak o wysyłaniu polskich żołnierzy na wojnę w Ukrainie, to przesada. Zgadzam się za to z krytyką ekologicznych dyrektyw UE. Nakazy, czym wolno palić w piecu, to absurd. Zwłaszcza w takich małych społecznościach jak ta pod Morągiem – mówi.
Gaśnica stała się symbolem kampanii Grzegorza Brauna po jego głośnym incydencie z Sejmu, kiedy w grudniu 2023 roku polityk zgasił świece przy użyciu gaśnicy proszkowej. Zrobił to w trakcie uroczystości chanukowej zorganizowanej w Sejmie, twierdząc później, jakoby "doszło do naruszenia neutralności religijnej instytucji państwowej". Tłumaczył swój czyn jako "symboliczne działanie" mające rzekomo "gasić żydowski wpływ na Polskę". Sprawa wywołała ogromne oburzenie i została powszechnie uznana za skandaliczną i antysemicką. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie, a Brauna nie chroni immunitet - najpierw odebrał mu go polski Sejm, a następnie Parlament Europejski (Braun w ubiegłym roku zdobył mandat europosła).
Grzegorz Braun chwali się tym do dziś: - O człowieku świadczy to, jakich ma wrogów. Ja mam szerokie portfolio. Już 120 organizacji żydowskich mnie potępia. Kto by pomyślał, że tyle ich jest - ironizował podczas spotkania z wyborcami w Morągu.
A to przecież niejedyne skandale za którymi stoi Braun. Kolejne to podpalona flaga Unii Europejskiej i atak na ginekolog z Oleśnicy po zabiegu aborcji w 9 miesiącu ciąży w jej placówce.
Co się dzieje na wiecach Brauna?
Sala była szczelnie wypełniona. 40 minut przed rozpoczęciem zabrakło już wolnych krzeseł i drzwi zamknięto. Pod "Ostoję" nadal przyjeżdżały auta. Przybyli nie tylko mieszkańcy Morąga, ale także sympatycy z Ostródy, Iławy, Olsztyna i Dobrego Miasta.
- Nie pozwolimy na doprowadzanie narodu do bankructwa – mówił Braun o unijnym Zielonym Ładzie. - Nie będzie żadnych centrów integracji cudzoziemców za mojej kadencji. Rozpocznę deukrainizację Polski. Nie puszczę Wojska Polskiego na wojnę do Ukrainy. Wracamy do palenia węgla, którego zasobów wystarczy nam do końca świata. (...) Wznawiamy ekshumację w Jedwabnem - wyliczał polityk w trwającym godzinę przemówieniu.
Sondaże poparcia w kampanii prezydenckiej wskazują, że Grzegorz Braun może uzyskać od 3 do 5 procent głosów w pierwszej turze. Współpracownicy polityka w rozmowie z WP oceniają, że wyniki są fałszowane, a prawdziwe poparcie jest wielokrotnie większe. Ich zdaniem Grzegorz Braun walczy o wejście do drugiej tury i zwycięstwo. Podczas spotkań z wyborcami Grzegorz Braun przedstawiany jest jako "przyszły prezydent Polski".
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski