Nagie zdjęcia księcia Harrego nie ukazały się w prasie
Prawnicy reprezentujący następcę brytyjskiego tronu, księcia Walii Karola ostrzegli krajowe tytuły prasowe przed skutkami opublikowania kompromitujących zdjęć księcia Harry'ego. Żadna z gazet nie zamieściła zdjęć ani w druku, ani w internecie.
Firma prawnicza Harbottle&Lewis za pośrednictwem komisji rozpatrującej skargi na prasę (Press Complaints Commission) ostrzegła, że w ocenie dworu księcia Karola publikacja oznaczałaby naruszenie jednego z punktów zbioru zasad PCC.
Ostrzeżenie wydano po tym, jak niektóre brytyjskie tytuły prasowe wyraziły chęć zakupienia zdjęć księcia, opublikowanych w środę przez amerykański portal TMZ. Widać na nich m.in., jak 27-letni Harry rozebrany do rosołu obejmuje kobietę w stroju Ewy. Według TMZ to efekt rozbieranej zabawy w prywatnym hotelowym apartamencie w Las Vegas z przypadkowo spotkaną grupą osób.
Gazety brytyjskie nie opublikowały najbardziej wymownych zdjęć, choć podobnych oporów nie miała prasa irlandzka. Brytyjskie media zachowały nietypową wstrzemięźliwość nie tylko z powodu ostrzeżenia dworskich prawników. Drugim powodem jest trwające dochodzenie przed komisją lorda Levesona badające etyczne standardy mediów, wszczęte w reakcji na niedawną aferę podsłuchową.
Pełne rozmiary tej afery, która wstrząsnęła brytyjskimi mediami, wyszły na jaw latem 2011 roku. Okazało się, że pracownicy tabloidów należących do koncernu medialnego Ruperta Murdocha włamywali się do telefonów znanych osobistości, by zdobyć informacje.
Incydent z udziałem wnuka Elżbiety II, trzeciego w sukcesji do tronu jest uznawany za wielki ambaras dla rodziny królewskiej, tym bardziej, że wydarzył się tuż po uznanych za bardzo udane obchodach 60-lecia panowania monarchini. Książę Harry zawsze miał w sobie awanturniczą żyłkę i swoim zachowaniem szokował nie od dziś, ale spece od wizerunku od wielu miesięcy intensywnie pracowali nad tym, by pokazywał się publicznie w społecznie użytecznych rolach.
Eksperci ds. bezpieczeństwa, cytowani w czwartek przez agencję Associated Press, wskazują, że ochrona księcia mogła zrobić więcej, by uchronić go przed kłopotami. Nie zgadzają się z oceną szefa Scotland Yardu Bernarda Hogan-Howe'a, który oświadczył w środę, że rolą eskorty księcia jest "chronienie go, a nie regulowanie mu życia".
Były ochroniarz księżnej Diany i jej synów Ken Wharfe zastanawia się w rozmowie z AP, czemu policja nie skontrolowała gości księcia i nie poprosiła ich o pozostawienie telefonów komórkowych przy wejściu do apartamentu hotelowego. Zaś Dai Davies, były szef wydziału ochrony dworu wskazuje, że "funkcjonariusz ma strzec swego mocodawcę, czasami również strzec go przed nim samym".