Nadzór budowlany ws. katastrofy, w której zginęły dwie osoby
Do spowodowania katastrofy budowlanej, w
następstwie której pod koniec maja w Łodzi śmierć poniosły dwie
osoby, przyczynić się mógł operator ładowarki pracującej w pobliżu
budynku, pracownicy wymieniający w nim stolarkę okienną oraz
właściciel obiektu, poprzez brak dbałości o właściwy stan
techniczny budynku. To wstępne wnioski z postępowania
przeprowadzonego przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w
Łodzi.
17.06.2005 17:30
Nadzór badał, co mogło spowodować katastrofę oraz czy obiekt z połowy XIX wieku był utrzymany we właściwym stanie.
Jak poinformowała powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Urszula Krysztoforska, ekspertyza trafiła do prokuratury rejonowej Łódź-Widzew, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy. Dotąd w tej sprawie zarzut spowodowania katastrofy przedstawiono operatorowi ładowarki. Prokuratura nie wyklucza, że krąg osób odpowiedzialnych zostanie rozszerzony, ale czeka na kompleksową opinię powołanych przez nią biegłych.
Według nadzoru, na podstawie m.in. zeznań świadków ustalono, że operator uderzył łyżką ładowarki w ścianę zewnętrzną budynku, a poprzez nieostrożne nabieranie śmieci spowodował też nacisk na ścianę. Mogło to spowodować naruszenie konstrukcji nośnej ściany zewnętrznej budynku - powiedziała Krysztoforska.
Według inspektoratu, do spowodowania katastrofy mogli się także przyczynić pracownicy nieostrożnie wymieniający stolarkę okienną na parterze budynku w ścianie, która uległa zawaleniu oraz właściciel obiektu, poprzez brak dbałości o właściwy stan techniczny budynku i nieprzestrzeganie przepisów prawa budowlanego. Właściciel obiektu nie przedstawił dokumentów wymaganych prawem budowlanym m.in. badań stanu obiektu. Został ukarany mandatem w wysokości 800 złotych.
Według Krysztoforskiej, ostateczne wnioski dotyczące przyczyny katastrofy będzie można przedstawić po przeprowadzeniu oględzin w trakcie odgruzowywania terenu.
27 maja częściowo zawalił się pofabryczny budynek przy placu Zwycięstwa w Łodzi, wynajmowany przez kilka firm. Pod gruzami śmierć poniosły dwie kobiety, a pięć osób zostało rannych. Ofiary śmiertelne i poszkodowani to w większości pracownicy mieszczącego się w budynku oddziału PZU. Na terenie obiektu wykonywane były prace remontowe; wymieniano m.in. okna.
Po zakończeniu akcji ratunkowej prokurator i biegły sądowy przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia. Zarzut spowodowania katastrofy budowlanej przedstawiono operatorowi koparko-ładowarki, który - według prokuratury - podczas prac porządkowych kilkakrotnie uderzył nią w ścianę budynku. Operator nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu; grozi mu kara do 12 lat więzienia.
Prokuratura wnioskowała o aresztowanie operatora, ale sąd nie uwzględnił jej wniosku, domagając się uzupełnienia ekspertyzy dotyczącej związku między uderzeniami w budynek, a jego zawaleniem.
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, ekspertyza nadzoru budowlanego zostanie potraktowana jako dowód w sprawie, ale prokuratura czeka obecnie na kompleksową opinię powołanych przez siebie biegłych. Ich zadaniem jest określenie wszystkich możliwych przyczyn katastrofy budowlanej i ustalenie stanu technicznego budynku bezpośrednio przed zawaleniem - powiedział Kopania.
Prokurator dodał, że gdy okaże się, iż katastrofa wynikała z wielu przyczyn, może zostać poszerzony krąg osób odpowiedzialnych. Ostateczne wnioski będzie można wyciągnąć jednak dopiero po przedstawieniu opinii przez biegłych - zapowiedział Kopania.