Nadmierna prędkość przyczyną wypadku prokuratora Olejnik
Prokuratura Okręgowa w
Piotrkowie Trybunalskim zakończyła śledztwa w sprawie wypadku
służbowego samochodu, w którym ciężko ranny został b. zastępca
prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik. Według ustaleń
prokuratury, przyczyną wypadku była nadmierna prędkość służbowego
opla.
Za spowodowanie wypadku odpowie kierowca służbowego opla; zarzut w tej sprawie przedstawiono także kierowcy samochodu, który w czasie wypadku jechał sąsiednim pasem.
Akt oskarżenia w tej sprawie ma trafić do sądu w przyszłym tygodniu - poinformował rzecznik piotrkowskiej prokuratury Witold Błaszczyk.
Do wypadku doszło pod koniec czerwca zeszłego roku na drodze krajowej nr 8 Warszawa-Wrocław w Tomaszowie Mazowieckim (Łódzkie). Służbowy opel przebił metalową barierkę, zjechał z nasypu i dachował. Zarówno kierowca, jak i jadący autem prokurator trafili do szpitala. Samochód wart ponad 50 tys. zł został całkowicie zniszczony.
Zarzut spowodowania wypadku prokuratura postawiła kierowcy służbowego opla Andrzejowi B. Grozi mu do 8 lat więzienia. Według prokuratury, umyślnie naruszył on przepisy ruchu drogowego, przekraczając dozwoloną prędkość. Prokuratura opiera się m.in. na opinii biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, którzy ustalili, że samochód w chwili zdarzenia jechał z prędkością nie mniejszą niż 150 km/h. Na tym odcinku trasy dozwolona prędkość to 100 km/h.
Zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku przedstawiono natomiast kierowcy peugeota, który jechał w czasie zdarzenia sąsiednim pasem. Zdaniem prokuratury, kierowca ten, chcąc zmienić pas ruchu, włączył kierunkowskaz, ale wcześniej nie upewnił się dostatecznie, czy manewrem tym nie doprowadzi do zajechania drogi innemu pojazdowi. Ostatecznie jednak do zmiany pasa ruchu nie doszło.
Według prokuratorów, kierowca służbowego opla zareagował zbyt gwałtownie, bojąc się, że wpadnie na samochód zmieniający pas. Auto uderzyło kołem o fragment krawężnika; opel wypadł z trasy i spadł ze skarpy. Według opinii specjalistów, którzy przeprowadzili oględziny samochodu, był on sprawny technicznie i nie było w nim żadnych śladów, które mogłyby świadczyć o umyślnym, celowym uszkodzeniu któregoś z jego mechanizmów.
Andrzej B. nie przyznał się do winy. Do stawianego zarzutu nie przyznaje się również kierowca peugeota. Utrzymuje, że jechał z bezpieczną prędkością, a przed włączeniem kierunkowskazu spoglądał w lusterko i nie widział żadnego samochodu, a nie mógł przypuszczać, że inny pojazd będzie poruszał się z taką dużą prędkością.
W wyniku wypadku prokurator Olejnik przez trzy miesiące przebywał w szpitalu. Tuż po wypadku jego stan określany był jako ciężki; podłączono go do respiratora. Doznał m.in. stłuczenia klatki piersiowej, serca, płuc, narządów jamy brzusznej i innych poważnych obrażeń. Obecnie prokurator nadal przechodzi rehabilitację.
Kilka dni temu premier Kazimierz Marcinkiewicz odwołał Kazimierza Olejnika ze stanowiska zastępcy prokuratora generalnego; zastąpił go Jerzy Engelking.