Nadmiar ambasadorów, czyli dyplomatyczne zamieszanie
W Niemczech dwoje czeskich dyplomatów występuje
w charakterze ambasadora. Prawomocnie akredytowany ambasador
urzęduje w Berlinie; w Bonn oficjalnie tytułu ambasadora używa
kierująca oddziałem czeskiej placówki dyplomatycznej w tym mieście
Jaroslava Jeslinkova. "To sytuacja w świecie niespotykana" -
napisała "Mlada Fronta Dnes".
04.08.2003 | aktual.: 04.08.2003 13:20
Jeslinkova, która wcześniej pełniła funkcje ambasadora na Litwie i Łotwie, tytułu ambasadora w Bonn zaczęła używać, kiedy minister spraw zagranicznych Czech Cyril Svoboda podjął decyzję umożliwiającą byłym dyplomatom tej rangi dożywotnie używanie tytułu.
Mimo że Svoboda chciał zalegalizować niepisany obyczaj, Jaroslava Jeslinkova jego decyzję potraktowała poważnie. Nie tylko zaczęła używać wizytówek z tytułem ambasador, ale i w takim charakterze zaczęła występować publicznie na różnych uroczystościach oficjalnych.
Kręgi dyplomatyczne i dziennikarskie w Niemczech zareagowały natychmiast pytaniem, czy czeska ambasada z Berlina przenosi się z powrotem do Bonn. Całą sprawę musiała wyjaśniać "prawdziwa" ambasada w stolicy Niemiec.
Jeslinkova nie dała za wygraną i - powołując się na decyzję ministra Svobody - o prawie używania tytułu ambasadora poinformowała niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych. Jej zdaniem jest możliwe, aby w danym kraju działało dwóch dyplomatów innego kraju w randze ambasadora.
Według "Mladej Fronty Dnes", niemieckie MSZ na list kierownika czeskiej placówki dyplomatycznej w Bonn zareagowało negatywnie, odpisując jej, że w Niemczech jeden czeski ambasador już działa.
Jeslinkova zaprzecza, jakoby twierdziła o sobie, iż jest czeskim ambasadorem nadzwyczajnym i pełnomocnym w Niemczech. Jej zdaniem cała sprawa z używaniem tytułu ambasadora mogła w Niemczech wywołać zamieszanie, ponieważ - jak stwierdziła - laik w skomplikowanych sprawach protokołu dyplomatycznego może się pogubić.