ŚwiatNad Abchazją zestrzelono gruziński samolot zwiadowczy

Nad Abchazją zestrzelono gruziński samolot zwiadowczy

Siły obrony powietrznej Abchazji zestrzeliły gruziński bezzałogowy samolot zwiadowczy - poinformował prezydent tej separatystycznej republiki na terytorium Gruzji Siergiej Bagapsz. Strona gruzińska zaprzeczyła, jakoby miała jakikolwiek związek z tym incydentem. Nasze samoloty nie wykonywały żadnych lotów nad terytorium kontrolowanym przez stronę abchaską - zakomunikowała rzecznik Ministerstwa Obrony Gruzji Nana Inckirweli.

20.04.2008 | aktual.: 20.04.2008 14:10

"Samolot został zestrzelony. Trwają poszukiwania jego szczątków" - oświadczył Bagapsz, którego cytuje agencja RIA-Nowosti.

Z kolei szef sztabu generalnego sił zbrojnych Abchazji Wiktor Zajcew powiedział telewizji Kanał Pierwszy, że maszynę strącono o godz. 9.57 czasu moskiewskiego (7.57 czasu polskiego) nad miejscowością Gagida, w rejonie Gali, na wschodzie republiki.

Zajcew przekazał, że podobna maszyna 4 kwietnia naruszyła już obszar powietrzny Abchazji i że abchaskie władze ostrzegły wówczas Tbilisi, że jeśli incydent taki się powtórzy, to samolot zostanie zestrzelony.

Według Zajcewa, jest to drugi w tym roku gruziński bezzałogowy samolot zwiadowczy strącony nad Abchazją. Pierwszą taką maszynę abchaskie siły obrony powietrznej zestrzeliły 18 marca.

Także wtedy władze Gruzji zaprzeczyły, by takie zdarzenie miało miejsce, a wiadomość o strąceniu samolotu określiły mianem "świadomej dezinformacji".

Doniesienia na temat zestrzelenia gruzińskiego bezzałogowego samolotu zwiadowczego nad Abchazją zbiegły się w czasie z informacjami o ściąganiu przez Gruzję do rejonów graniczących z tą zbuntowaną prowincją dodatkowych wojsk.

Rządowa "Rossijskaja Gazieta" podała w sobotę, że Tbilisi przerzuciło do górnej części wąwozu Kodori ok. 800 żołnierzy.

Wąwóz Kodori, który historycznie stanowi część Abchazji, leży w odległości 25 km od stolicy republiki - Suchumi. Dolna część wąwozu kontrolowana jest przez abchaskich separatystów. Natomiast w górnej urzęduje progruzińska administracja.

Abchazja odłączyła się od Gruzji po wojnie z lat 1992-93. Ma własny parlament, prezydenta, konstytucję, rząd, siły zbrojne i sądy. Niepodległości samozwańczej republiki nie uznało dotąd żadne państwo, włącznie z Rosją. Jednak starania Gruzji, by przywrócić swą władzę nad regionem, pozostają bezskuteczne.

Secesję Abchazji, podobnie jak i Osetii Południowej, również próbującej od kilkunastu lat uniezależnić się od Tbilisi, nieoficjalnie wspiera Rosja. W obu separatystycznych republikach jako siły pokojowe stacjonują rosyjskie wojska, a ok. 90% mieszkańców obu regionów ma także rosyjskie obywatelstwo.

W marcu Rosja zniosła wszelkie ograniczenia na kontakty z Abchazją, które nakładało porozumienie przyjęte przez kraje poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) w 1996 roku. Zakazywało ono relacji gospodarczych, handlowych, finansowych oraz połączeń transportowych z Abchazją. Decyzja ta została przyjęta przez Gruzję z oburzeniem.

Natomiast w zeszłą środę prezydent Władimir Putin wydał dekret, nakazujący rządowi Rosji nawiązanie kontaktów z władzami Abchazji i Osetii Południowej, a także podjęcie z nimi współpracy w sferach gospodarki, nauki, kultury, oświaty i informacji.

Dekret Putina oznacza, że Moskwa zamierza odtąd traktować te dwie zbuntowane prowincje Gruzji jak republiki i regiony Federacji Rosyjskiej. Tak też intencje Kremla odczytały władze w Tbilisi, które oskarżyły Rosję o zaanektowanie części gruzińskiego terytorium.

Kreml nie ukrywa, że zacieśnienie stosunków z Abchazją i Osetią Południową stanowi odpowiedź Rosji na uznanie przez Zachód niepodległości Kosowa, a także na plany włączenia Gruzji i Ukrainy do NATO.

Jerzy Malczyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)