Naczelna Rada Lekarska chce współpracować z Hausnerem
Zarówno wicepremier Jerzy Hausner, jak i
członkowie Naczelnej Rady Lekarskiej po spotkaniu na
temat mającej powstać ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej
finansowanych ze środków publicznych, zadeklarowali "zbliżenie
stanowisk". Jednak w szczegółach występują różnice. Największe
dotyczą sposobu kontraktowania świadczeń.
26.05.2004 | aktual.: 26.05.2004 17:53
NRL uważa, że negocjacje w sprawie zasad kontraktów powinny być prowadzone przez reprezentację świadczeniodawców (placówek medycznych). Hausner obawia się, że doprowadzi to do stawiania płatnika za świadczenia medyczne, czyli Narodowy Fundusz Zdrowia, przed ścianą żądań zorganizowanej grupy świadczeniodawców.
"Dyktatu i monopolu nie może być po żadnej ze stron. Nie może być tak, jak było w kasach chorych, które dyktowały warunki, ani też tak, jak było z Porozumieniem Zielonogórskim. Musimy znaleźć system, który będzie równoważył pozycję świadczeniodawcy, pacjenta i płatnika, a dokładnie sytuację nas wszystkich obywateli jako podatników, bo to tak czy owak z naszych podatków finansowana jest opieka zdrowotna" - powiedział wicepremier.
Lekarze nieodmiennie od lat domagają się wzrostu nakładów na opiekę zdrowotną. Tu także nie ma zbieżności z rządem. "Proszę o zrozumienie - budżet nie jest z gumy" - apelował Hausner. Prezes NRL Konstanty Radziwiłł mówił z kolei, że żadna naprawa systemu nie uda się, jeśli usługi medyczne będą opłacane poniżej kosztów ich wykonywania. Według zarządzających placówkami medycznymi, od czasu wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego kasy chorych, a następnie NFZ płaciły poniżej ponoszonych kosztów.
Radziwiłł uznał za "krok do przodu" zapowiedzianą przez rząd autopoprawkę do ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej, na mocy której restrukturyzowane jednostki medyczne mogłyby się ubiegać o preferencyjny kredyt pomostowy na spłatę swoich długów.
Hausner zobowiązał się do przedstawienia Radzie Ministrów postulatu samorządu lekarskiego domagającego się wprowadzenia współpłacenia, czyli wnoszenia przez pacjentów niewielkich opłat bezpośrednich przy korzystaniu z opieki medycznej (np. ryczałtowa stawka przy wizycie u lekarza lub/i ponoszenie kosztów hotelowych, np. opłat za zmianę bielizny pościelowej podczas pobytu w szpitalu).
Z wypowiedzi Hausnera wynika, że nadal nie jest przesądzone stanowisko rządu co do maksymalnego udziału podmiotu publicznego w spółkach użyteczności publicznej, w jakie mają być przekształcone zakłady opieki zdrowotnej na mocy ustawy o restrukturyzacji. W projekcie, nad którym trwają prace w parlamencie, zapisane jest, że udział podmiotu publicznego ma być nie mniejszy niż 75%. "Dzisiaj już słyszałem propozycję, która mówi o tym, żeby zmniejszyć ten udział własności publicznej w spółkach do 51%. Będę się nad tym zastanawiał" - zapewnił.
Dodał, że zapisanie 75% udziału podmiotu publicznego było wyrazem mocnego stanowiska ministra zdrowia, a "dokładniej minister Kralkowskiej" (Ewa Kralkowska, wiceminister w resorcie zdrowia). "Byłem wobec tej propozycji dosyć krytyczny" - powiedział.
We wtorek podczas posiedzenia połączonych komisji: nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw związanych z programem rządowym "Przedsiębiorczość-Rozwój-Praca" oraz zdrowia, które zajmują się projektem tej ustawy, wiceszef Komisji Zdrowia Władysław Szkop (SdPl) zaproponował zmniejszenie udziałów publicznych z 75 do 51%. Według zwolenników tego rozwiązania, 75-procentowy próg udziałów należących do podmiotu publicznego w spółkach użyteczności jest zbyt wysoki, żeby móc przyciągnąć kapitał inwestycyjny. Poprawka nie została przyjęta.
Kralkowska podkreśliła podczas posiedzenia komisji, że 75-procentowy udział podmiotu publicznego w spółkach "ma swój cel, którym jest zapewnienie podejmowania strategicznych decyzji, dotyczących m.in. rozwiązania czy zmiany umowy spółki".
Hausner, pełniący obowiązki ministra zdrowia, w tym tygodniu odbywa spotkania z różnymi organizacjami zajmującymi się ochroną zdrowia w celu skonsultowania rządowego planu ochrony zdrowia. Podkreślił, że jest zdeterminowany, by ustawa o świadczeniach weszła w życie 1 października tego roku, aby dać placówkom medycznym czas na zakontraktowanie świadczeń. Wicepremier uważa, że jeśli opozycja będzie starała się blokować prace nad projektem w parlamencie, poniesie część odpowiedzialności za konsekwencje takiego zachowania. Jeśli nie będzie ustawy do końca roku, od 1 stycznia nie będzie podstaw prawnych do płacenia za świadczenia medyczne.