Naciągał ZUS w więzieniu
O wyłudzenie 4 tys. 700 zł od pracodawcy i ZUS został oskarżony mężczyzna, który przekazywał do swojego zakładu pracy zwolnienia lekarskie, podczas gdy przebywał w zakładzie karnym. W sprawę zamieszane są jeszcze trzy osoby.
29.01.2003 20:32
Głównym oskarżonym jest 40-letni Kazimierz W., zatrudniony jako monter w Elektrowni "Kozienice" niedaleko Radomia. Według prokuratury w Kozienicach, od 20 czerwca do 31 sierpnia ubiegłego roku mężczyzna oszukiwał swojego pracodawcę i Zakład Ubezpieczeń Społecznych informując, że jest czasowo niezdolny do pracy.
Jako dowód przedstawił cztery zaświadczenia lekarskie. Wystawił je lekarz Wiktor P. za pośrednictwem pielęgniarki Marianny W.-K. Oboje otrzymali za to wynagrodzenie.
W 1998 roku Kazimierz W. został skazany za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym na rok i 10 miesięcy więzienia. W zakładzie karnym przebywał od 11 stycznia 2001 roku do 20 lutego 2002 roku, wykorzystując w tym czasie bezpłatny urlop. Następnie miał czteromiesięczną przerwę w odbywaniu kary i w marcu 2002 roku wrócił do pracy w elektrowni.
W więzieniu miał się ponownie stawić 20 czerwca. Dzień wcześniej poprosił pielęgniarkę Mariannę W.-K. o dwa tygodnie zwolnienia lekarskiego. Jak wynika z aktu oskarżenia, kobieta powiedziała, że "jest to do załatwienia" i że 30 dni zwolnienia kosztuje ok. 250 zł.
Pielęgniarka miała opieczętowany i podpisany in blanco przez lekarza Wiktora P. bloczek ze zwolnieniami. Telefonicznie powiadomiła lekarza, że Kazimierz W. potrzebuje zwolnienia. Lekarz zgodził się, aby je wypisała, mimo że nie zbadał pacjenta. Założył mu za to fikcyjną kartę chorobową, do której wpisał dane przekazane przez pielęgniarkę.
Za dwutygodniowe zwolnienie oskarżony zapłacił pielęgniarce 130 zł. Lekarz otrzymał z tej kwoty 50 zł.
Kazimierz W. podjął starania o uzyskanie warunkowego przedterminowego zwolnienia z odbycia reszty kary. Jednocześnie poprosił żonę, Grażynę W., o załatwienie dalszych zwolnień. Grażyna W. trzykrotnie otrzymała zwolnienia wystawione przez Wiktora P. Za każde płaciła pielęgniarce po 120-130 zł. Pielęgniarka dawała lekarzowi po 50 zł, a za ostatnie zwolnienie 80 zł.
Pod koniec sierpnia oskarżony został wezwany do stawienia się u lekarza-orzecznika ZUS. Nie przybył na badanie i ZUS odmówił mu prawa do zasiłku chorobowego. ZUS na dziewięć miesięcy cofnął lekarzowi upoważnienia do wystawiania zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy. Zobowiązał również Kazimierza W. i Wiktora P. do zwrotu nienależnie pobranych zasiłków wraz z odsetkami.
We wrześniu oskarżony uzyskał zgodę na warunkowe przedterminowe zwolnienie.
Kazimierz W. i jego żona oraz lekarz przyznali się do stawianych im zarzutów i szczegółowo opisali całą sprawę. Pielęgniarka nie przyznała się do winy. Potwierdziła jedynie, że pośredniczyła w wystawianiu przez lekarza zwolnień. Zaprzeczyła natomiast, że otrzymała za to łapówkę i że wiedziała o pobycie Kazimierza W. w zakładzie karnym. Całej czwórce grozi do ośmiu lat więzienia. Ich sprawę ma rozpatrywać sąd w Kozienicach. (mag)