Na spotkanie z przygodą i Ojcem Świętym
Już po raz drugi podhalańscy studenci wyruszyli na wyprawę rowerową po środkowej i południowej Europie. Podobnie jak w roku ubiegłym, także w tym patronat medialny nad tym przedsięwzięciem objęła "Gazeta Krakowska na Podhalu". Na łamach "GK" nasi czytelnicy będą mogli śledzić przebieg podróży, której trasa poprowadzi m.in. przez Słowację, Węgry, Słowenię, Włochy, a zakończy się w wiecznym mieście - Rzymie.
Uczestnicy wyprawy chcą odwiedzić grób Papieża Polaka Jana Pawła II oraz spotkać się z jego następcą Benedyktem XVI. Jego rodzinne miasto Marktl, znalazło się na trasie ubiegłorocznej wyprawy. W składzie tegorocznego Teamu GK obok uczestników poprzedniej edycji: Moniki Gergont z Rabki, Małgorzaty Kurek z Raby Wyżnej, Moniki Łukaszki ze Spytkowic, Joanny Rapacz z Rdzawki i Romana Smółki z Raby Wyżnej znalazły się także: Elżbieta Korczak z Suchej Beskidzkiej i Teresa Pawluk z Rabki.
Szczęśliwej podróży
Wyjazd na wakacyjną przygodę podhalańska młodzież rozpoczęła tradycyjnie od mszy świętej w kościółku parafialnym w Rabie Wyżnej. Uczestniczyli w niej rodzice, znajomi, koledzy i mieszkańcy gminy. Ksiądz proboszcz Antoni Zuziak pobłogosławił uczestników wyprawy i poświęcił bicykle. - Niech szczęśliwie wiozą was do celu waszej wyprawy z błogosławieństwem Bożym. Krótkie pożegnanie, ostatnie poprawki, mocowanie toreb, sakw, pamiątkowe zdjęcia i start na trasę. Wszyscy obecni ze wzruszeniem w oczach życzyli im szczęśliwej podróży.
Z ostatniej chwili
Trasa pierwszego dnia wyprawy biegła przez Chyżne, Dolny Kubin, Rużomberok, Martin. W pierwszym sms-ie Monika Gergont, nasza stała korespondentka napisała: "Jechaliśmy tak samo jak rok temu, aż do Martina (ledwie minęliśmy tabliczkę zaczęło padać, przeczekaliśmy na stacji benzynowej). Potem odbiliśmy na południe, po ok. 10 km zaczęło grzmieć i błyskać. Nie mieliśmy gdzie się schować, więc uciekaliśmy przed burzą. Nocleg mamy pod dachem w Blatnicy na Słowacji. Za nami 137 km! Nie obyło się także bez pierwszych kontuzji". "Uderzyłam się o pedał i rozwaliłam sobie nogę w kostce, trzeba było zakleić" - pisze Monika. "Miejmy nadzieję, że ten drobny uraz nie zakłóci jutrzejszej drogi. Oby tylko nie padało. Już mi się po nocach śnią koszmary z ubiegłego roku, gdy większość trasy pokonywaliśmy w strugach ulewnego deszczu. Damy radę. Pozdrawiamy".
Grażyna Kowalska