Polska"Na prawdę o sowieckich zbrodniach czeka cała Polska"

"Na prawdę o sowieckich zbrodniach czeka cała Polska"

Trzy małe, pocztowe kartki wysłane ze Starobielska. Zapisane maczkiem słowa pełne miłości i troski. I jeszcze jedno zdjęcie taty w mundurze... To wszystko, co panu Zbigniewowi Siekańskiemu (72 l.) z Krakowa pozostało po ojcu. Roman Siekański, oficer Wojska Polskiego zginął w kazamatach NKWD w Charkowie. Został rozstrzelany? Zabity strzałem w tył głowy? A może zagłodzony w celi... Rosjanie nie pozwolili nigdy wypłynąć dokumentom na ten temat. - Premierze, kiedy spotkasz się z Putinem w Katyniu, zapytaj jak umarł mój ojciec - ta prośba starego człowieka najlepiej chyba oddaje oczekiwania Polaków. By wreszcie cała prawda o zbrodniach wreszcie ujrzała światło dzienne.

"Na prawdę o sowieckich zbrodniach czeka cała Polska"
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Sebastian Jankowski

07.04.2010 | aktual.: 07.04.2010 12:46

Kiedy Roman Siekański szedł bronić Polski we wrześniu 1939 r, jego syn, Zbigniew miał zaledwie dwa latka. Mieszkali wtedy w Bydlinie, niewielkiej miejscowości koło Olkusza w Małopolsce. – Ojciec był porucznikiem rezerwy – mówi pan Zbigniew. – Wiem, że walczył z Niemcami pod Modlinem. Nigdy nie dowiedzieliśmy się jak trafił do sowieckiej niewoli.

Tuż przed świętami Bożego Narodzenie przyszła od niego kartka z obozu w Starobielsku. Miała datę z 29 listopada. Była dla rodziny najlepszym z możliwych prezentów. „Jestem zdrów – donosił w niej ojciec małemu Zbyszkowi i żonie Janinie. – Całymi dniami, każdej nocy myślę o Was, Najukochańsi i tęsknię za Tobą Janinko i Zbyszkiem. Martwię się o was (…) Pozostań Januś zdrową, bądź silną i dzielną” – płynęły słowa otuchy.

Oprócz tej kartki ze Starobielska, przyszły jeszcze dwie. Były datowane na 23 lutego i 21 marca 1940 r. Najbardziej wzruszająca jest ta ostatnia. „Dziś pierwszy dzień wiosny, cieszę się że będzie Wam cieplej, a może już i bliżej do tego pięknego dnia, kiedy do was powrócę”.

A przecież już dwa tygodnie później stalinowscy mordercy zgotowali polskim więźniom najgorszy los, zabijając ich bez litości. Decyzją Politbiura z 5 marca rozpoczął się proces eksterminacji polskiej elity wojskowej. Wiosną 1940 roku, w wyniku likwidacji obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie zamordowano ponad 14,5 tys oficerów. Na mocy tej samej decyzji zabito kolejne 7 tys. osób przetrzymywanych w więzieniach na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczpospolitej.

Czy porucznik Siekański przeczuwał swój los? Być może. W ostatnim liście, jaki dostali prosi maleńkiego syna, by w przyszłości opiekował się mamą. „Zbyszku pamiętaj, pilnuj żeby Twoja Mateńka nie płakała, pocałuj ją w rączkę i w buzię, mów: nie płacz Mamuśka, ja cię obronię.”...

Kiedy pan Zbigniew czyta tę kartkę, nawet dziś nie może powstrzymać wzruszenia.

– To była ostatnie informacja od Taty – opowiada. – Po wielu latach dopiero, dowiedziałem, się, że ze Starobielska trafił do Charkowa. Do kazamatów wielkiego gmachu NKWD. Stamtąd nie było już wyjścia…

Pan Zbigniew żyje nadzieją, że w końcu dowie się, co tak naprawdę stało się z ojcem. – Kiedy mówimy o zbrodni katyńskiej, przed oczami mamy obraz polskiego oficera nad grobem, z przyłożonym do głowy pistoletem – mówi mężczyzna. – Ten obraz to jednak za mało, dla nas członków rodzin. Chcę wiedzieć jakie były okoliczności śmierci taty. Przecież wielu więźniów zostało zgładzonych w więzieniach. Mam nadzieję, że dowiem się tego z dokumentów, jakie obiecali ostatnio opublikować Rosjanie.

Pan Zbigniew chciałby, żeby przyczyniło się do tego spotkanie w Katyniu Donalda Tuska z Władimirem Putinem. – Premierze, na prawdę o sowieckich zbrodniach czeka cała Polska – mówi z całą mocą.

Oby ta prawda wreszcie została ujawniona.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)