Na Pomorzu kwitnie podziemie aborcyjne
O 100% wzrosła liczba kobiet, które trafiają do szpitali z powodu poronienia. Zdaniem cytowanych przez "Dziennik Bałtycki" inspektorów z Pomorskiego Centrum Zdrowia Publicznego w Gdańsku, to efekt aborcyjnego podziemia, które kwitnie na Pomorzu.
12.06.2006 | aktual.: 12.06.2006 06:26
W roku 2004 poronienie było przyczyną hospitalizacji 1480 pacjentek, w ubiegłym już 2953 - wylicza wojewódzki koordynator nadzoru opieki nad matką i dzieckiem dr Anna Legan.
Nagły wzrost budzi podejrzenia lekarzy. Jednak szpitale nie zgłaszają takich przypadków do prokuratury m.in. dlatego, że - jak pisze gazeta - bardzo trudno udowodnić w tego typu sprawach, że doszło do przestępstwa. Nie sposób odróżnić poronienia z przyczyn naturalnych od wywołanego lekami - tłumaczy dr Jarosław Olszewski z Kliniki Położnictwa Instytutu Położnictwa i Chorób Kobiecych gdańskiej Akademii Medycznej.
Pozostaje tylko ostrzegać kobiety: sztucznie prowokowane poronienie jest zawsze ogromnym zagrożeniem dla zdrowia, a nawet życia kobiety - podkreśla lekarz.
Jak pisze dziennik oficjalnie tabletka aborcyjna RU486 jest w Polsce niedostępna. W aptekach można jednak kupić leki, które choć przeznaczone do leczenia określonych schorzeń, w 80% przypadków prowokują poronienie. W polskich aptekach dostępne są dwa tego typu leki - jeden z nich zarejestrowany jest do leczenia chorób żołądka, drugi to środek na ból stawów.
Oba zawierają prostoglandyny, które m.in. hamują wydzielanie kwasów żołądkowych i chronią błonę śluzową przed czynnikami drażniącymi, znajdującymi się w części leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych. Ich uboczne działanie polega na pobudzaniu perystaltyki jelit i obkurczaniu mięśni gładkich. Z takich właśnie mięśni zbudowana jest macica - wyjaśnia kierownik Katedry i Zakładu Farmakologii AMG prof. Jacek Petrusewicz.
Nie wolno jednak tych leków używać w innych celach niż są zarejestrowane. Mogą okazać się bardzo niebezpieczne - ostrzega na łamach "Dziennika Bałtyckiego" lekarz. (PAP)