Na miesiąc przed dymisją rząd robi drogie zakupy
Decyzja o zakupie 218 samochodów dla różnych
resortów i instytucji państwowych wynika z wyeksploatowania
dotychczasowego taboru - powiedział rzecznik rządu Dariusz Jadowski. Odniósł się w ten sposób do publikacji "Faktu".
Dziennik napisał, że - na miesiąc przed dymisją - rząd premiera Marka Belki chce zrobić "wielkie i nikomu niepotrzebne zakupy" i za 15,5 mln zł kupić 218 samochodów, w tym 20 luksusowych.
Jadowski powiedział, że "to wrażenie dużej liczby pojazdów wynika z tego, iż jest to zamówienie publiczne scentralizowane".
Według niego, samochody te i tak zostałyby zakupione przez poszczególne resorty i instytucje państwowe, w ramach ich potrzeb oraz środków przewidzianych na ten cel w ich tegorocznych budżetach.
Scentralizowanie zakupu, które - jak powiedział Jadowski - "powoduje to wrażenie jednorazowego, dużego zakupu", jest - jego zdaniem - potrzebne z kilku względów.
Po pierwsze - podkreślił - przynosi oszczędności. Przy takim rozwiązaniu zakup samochodów będzie tańszy mniej więcej o jedną trzecią, niż gdyby był realizowany indywidualnie przez poszczególne resorty i instytucje - powiedział Jadowski.
Ponadto - dodał - scentralizowanie zakupu ma też "oczywisty walor antykorupcyjny". Wiadomo, że jeśli całe przedsięwzięcie jest ujęte w jedne ramy, przez jeden komitet przetargowy, to jest ono bardziej klarowne, bardziej czytelne - ocenił rzecznik rządu.
W jego opinii, to że rząd pod koniec swej misji realizuje takie zamówienie, "jest jeszcze jednym potwierdzeniem, że przesłanką tego przedsięwzięcia nie były subiektywnie pojmowane potrzeby tej czy innej ekipy rządowej, tylko obiektywne potrzeby wynikające z wyeksploatowania dotychczasowego taboru".
Jeśli jest tak, że ten rząd musi odebrać krytykę, a sam prawdopodobnie nie zdąży nawet zobaczyć tych samochodów, to jest to najlepszy dowód, że działa w poczuciu odpowiedzialności za podtrzymanie sprawności wspomnianych instytucji państwowych - uważa Jadowski.