Na maseczkach i szkoleniach można nieźle zarobić

We wtorek będzie wiadomo, czy zachorowały na nią kolejne 4 osoby. Tymczasem nie brakuje przedsiębiorczych, którzy na chorobie starają się zarobić.

W ubiegłym tygodniu z aptek i hurtowni zniknęły maseczki. Pacjenci kupowali nawet po kilkadziesiąt sztuk. - Kupiłam maseczki dla babci, która bardzo boi się grypy - mówi łodzianka Agnieszka Stępkowska. - Nieźle się za nimi nabiegałam, dostałam w małej aptece na peryferiach Łodzi. Nie wiem, czy są skuteczne, ale babci na nich zależało.

W aptekach pojawiły się nawet listy kolejkowe, na które zapisywali się pacjenci.

- Lista liczyła ponad 30 nazwisk - informuje Aleksandra Korzeniowska, właścicielka apteki Jantar na Olechowie. - Na szczęście udało się zakupić maseczki i klienci już je nabyli. Chwilowo są dostępne, nie wiem, na jak długo ich wystarczy.

O maseczki i popularne leki przeciwgrypowe pytają także klienci sieci aptek Remedium w Łodzi. Preparatów sprzedaje się znacznie więcej niż w ubiegłym roku o tej samej porze.

- Udało nam się znaleźć producenta maseczek, u którego zaopatrujemy się bezpośrednio - cieszy się Ewa Matusiak, współwłaścicielka aptek. - Obserwujemy zwiększony popyt na leki.

Zdarza się, że maseczek brakuje w niektórych aptekach sieci Dbam o Zdrowie, ale zapasy są w miarę możliwości uzupełniane. - Zainteresowanie nimi jest ogromne - informuje Marcin Piskorski, rzecznik aptek Dbam o Zdrowie.

W aptekach maseczki można kupić już za 50 groszy, natomiast na internetowych aukcjach osiągają cenę nawet 7 złotych. Spanikowani mieszkańcy regionu są skłonni tyle zapłacić.

Na sposób zarabiania na grypie wpadli także pracownicy Studium Prawa Europejskiego, którzy organizują szkolenia dla nauczycieli pod hasłem "Funkcjonowanie szkół w warunkach pandemii grypy". Kurs kosztuje 180 zł, uczestnicy otrzymują powszechnie dostępne informacje. Wczoraj nikt nie chciał komentować użyteczności kursu. Alicja Zboińska, współpr.