Odkrycie to - dokonane przez prof. Andyego Ingersolla i jego studenta Shanea Byrne`a - przeczy dotychczasowym modelom klimatycznym Czerwonej Planety.
Na podstawie analizy zdjęć satelitów naukowcy odkryli, że tylko wierzchnia warstwa południowego lodu, grubości 8 metrów, jest złożona z dwutlenku węgla, a głębiej jest woda.
Taka obfitość wody, choćby w postaci lodu, jest oczywiście korzystna dla ewentualnej wyprawy ludzi na Marsa. Nie trzeba będzie dźwigać ze sobą wielkich zapasów wody ani tlenu, który łatwo można z wody uzyskać. Rosną też szanse na znalezienie życia na tej planecie, bo woda, nawet w postaci lodu, jest dla życia niezbędna.
Z drugiej strony, brak dużych ilości dwutlenku węgla na Czerwonej Planecie uderza w plany jej terraformacji, tj. ocieplenia i przekształcenia w przyjazną dla życia drugą Ziemię. "Do tej pory wydawało się, że wystarczy uwolnić dwutlenek węgla (silny gaz cieplarniany) z czap polarnych do atmosfery. Teraz widać, że jest go tam zdecydowanie za mało" - powiedział prof. Andy Ingersoll. Według niego, przyszli koloniści Marsa musieliby już chyba na zawsze zgodzić się na warunki, jakie panują na ziemskiej Grenlandii czy Antarktydzie. (mk)