Na Inguszetię napadli Ingusze?
Bojownicy, którzy w nocy z poniedziałku na
wtorek stoczyli walki z siłami rosyjskimi w Inguszetii,
autonomicznej republice na Kaukazie, to etniczni Ingusze, a nie
Czeczeni, twierdzi jeden ze świadków zajść, wzięty w czasie walk
do niewoli.
22.06.2004 | aktual.: 22.06.2004 15:23
Było około 21.30, kiedy usłyszałem wystrzały ze strony rozdroża Ekażewskiego (pod Nazraniem) - powiedział milicjant inguskiej drogówki, którego cytuje miejscowy serwis informacyjny Ingushetiya.ru. - Wziąłem samochód i pojechałem, myśląc, że ktoś strzela w powietrze.
Rozmówca portalu zastał na pobliskim posterunku ludzi w maskach. Pokazałem im legitymację milicyjną - zaczęli krzyczeć i strzelać mi pod nogi, potem związali mi ręce taśmą i wepchnęli do pomieszczenia drogówki - relacjonuje. Według milicjanta, wszyscy napastnicy mówili po ingusku, a nie w zbliżonym do tego północnokaukaskiego języka czeczeńskim. Jeden z bojowników powiedział: "Nie zabijamy drogówki i członków ochrony międzyresortowej. Zabijamy operacyjnych, prokuratorów i sędziów, którzy porywają i mordują Inguszy, zabijamy, ich bo się sprzedali Rosjanom".
Zaraz potem, gdy zatrzymany milicjant trafił do niewoli, uzbrojeni napastnicy zatrzymać mieli samochód z dwiema osobami. Nowi jeńcy powiedzieli, że są pracownikami milicji śledczej. Chwilę później obaj nie żyli. Widziałem (też) jak zatrzymany został biały Mercedes, w którym znajdowało się dwóch prokuratorów - Biełan Ozijew i Mucharbiek Buzurtanow - oraz jeszcze dwóch młodych chłopaków - chyba śledczych z prokuratury. Jak się (napastnicy) dowiedzieli kim są, wyciągnęli ich z samochodu i zastrzelili - mówi.
Widziałem też zwłoki dyrektora bazaru nazrańskiego. Uznano, że to jakiś ważny milicjant, bo miał kaburę z pistoletem - dodaje milicjant.
Rozmówca portalu twierdzi, że wraz z nim na posterunku przetrzymywano jeszcze kilku innych milicjantów, głównie z drogówki. Po jakimś czasie bojownicy wypuścili ich na wolność i kazali iść w kierunku Nazrania.
Na centralnej drodze stały posterunki bojowników, którzy kilkakrotnie zatrzymywali mnie, sprawdzali papiery i jak widzieli, że jestem z drogówki to wypuszczali. To też byli Ingusze. Mówili, że mszczą się za zabitych i porwanych chłopaków, a śledczych, członków służb specjalnych i OMON-owców zabijają za to, że pomagają rosyjskim służbom - dodaje.
Zeznania świadka, o tym, że większość napastników to Ingusze nie pokrywają się z oficjalną wersją lokalnej struktury Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
, której rzecznik Aleksiej Bajguszkin powiedział - cytowany przez agencję Interfax - że główną część szacowanej na 200 osób grupy stanowili Czeczeni, zaś wśród bojowników byli również m.in. Turcy i Algierczycy.
Nocne starcia - jak wynika ze wstępnych danych - kosztowały życie od 50 do 70 osób. Zginął m.in. szef inguskiego MSW i jego zastępca oraz niemal całe kierownictwo nazrańskiej prokuratury. Oficjalnie Rosjanie przyznają, że stracili 47 milicjantów, agentów służb specjalnych, żołnierzy i pracowników prokuratury. Bojownicy wycofali się po kilku godzinach walk.