Na Haiti znów zatrzęsła się ziemia
Dwa wstrząsy wtórne nastąpiły w czwartek na Haiti. Nie ma na razie doniesień o szkodach. W kraju wciąż trwa akcja ratunkowa po tragicznym trzęsieniu z 12 stycznia.
Według US Geological Syurvey, monitorującego sytuację sejsmiczną na całym świecie, jeden z czwartkowych wstrząsów miał siłę 4,9 i nastąpił o 11:45 (17:45 czasu polskiego).
21.01.2010 | aktual.: 22.01.2010 10:53
Tymczasem rząd Haiti zaczął lokować osoby pozbawione dachu nad głową w specjalnych "miasteczkach" - poinformował minister spraw wewnętrznych Haiti Paul Antoine Bien-Aime.
Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) szacuje, że w samej stolicy Haiti, Port-au-Prince, dach nad głową straciło "co najmniej 500 tys." osób, które koczują obecnie w 447 obozowiskach. Panują w nich bardzo trudne warunki - zaledwie w trzech poszkodowani mają dostęp do wody pitnej.
Władze zaczęły ich przenosić do "miasteczek", z których każde może pomieścić 10 tys. osób. - Rząd uruchomił darmowy transport. Trwa szeroko zakrojona operacja - podkreślił Bien-Aime.
Dyrektor generalny FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) Jacques Diouf zaapelował w czwartek o pilną pomoc dla rolników na Haiti, gdyż w marcu rozpoczyna się okres siewu, który potrwa do maja. - Priorytetem jest dostarczenie ziarna siewnego, nawozów, paszy dla bydła, szczepionek i narzędzi rolniczych - zaznaczył.
Bank Światowy zapowiedział natomiast, że na pięć lat zawiesza spłatę zadłużenia Haiti, które wynosi 38 mln dolarów i "szuka sposobu jego całkowitego umorzenia".
Szef Południowego Dowództwa wojsk amerykańskich generał Douglas Fraser podkreślił, że na lądowanie na Haiti oczekuje ponad 1400 samolotów z pomocą. Według niego lotnisko w Port-au-Prince, które zostało uszkodzone w trzęsieniu ziemi, może przyjmować 120-140 maszyn dziennie.
Jak zaznaczył, pomoc humanitarna dostarczana jest obecnie na cztery lotniska: w Port-au-Prince, w mieście Jacmel na południu Haiti oraz w San Isidoro i Barahomie w Dominikanie.
Zastępca szefa misji stabilizacyjnej ONZ na Haiti Edmond Mulet przyznał, że jego pracownicy są przeciążeni. W wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Monde" zaznaczył, że celem misji jest "wyżywienie miliona osób w ciągu dwóch tygodni, a dwóch milionów przed upływem miesiąca".
Tymczasem jest to bardzo trudne. - Lotnisko w Port-au-Prince jest bardzo małe i ma tylko jeden pas. Dwa główne porty miasta zostały zniszczone. Brakuje nam paliwa - oświadczył.
Według niego, nigdy nie będzie znana dokładna liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia. - Wiele osób, które są pod gruzami, pozostanie tam na zawsze, bo runęły całe budynki i usunięcie gruzów wymagałoby ciężkiego sprzętu, którego nie mamy - oznajmił.
Według najnowszych ustaleń podanych przez rzecznika ONZ Farhana Haqa w czwartek, w trzęsieniu zginęło 61 pracowników ONZ, a blisko 180 zostało uznanych za zaginionych. Jedną z ofiar śmiertelnych był szef misji ONZ w tym kraju Hedi Annabi, którego ciało przewieziono w czwartek do ojczystej Tunezji.
Od 12 stycznia na Haiti nastąpiło co najmniej 50 wstrząsów wtórnych o sile 4,5 lub większej.
Jak informuje rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak 15 polskich ratowników jest w miejscowości Petit Goave, która w środę została dotknięta najsilniejszymi wstrząsami wtórnymi. Reszta grupy pozostała w Port-au-Prince, przeszukują teren szkoły. Nie znaleźli jednak osób żywych. Pomagają też w rozładunku samolotów z pomocą humanitarną.
Na miejscu jest 54 strażaków z Nowego Sącza, Warszawy, Gdańska, Łodzi i 10 psów wyszkolonych w poszukiwaniu żywych osób pod gruzami. Wyposażeni są w specjalistyczny sprzęt ratowniczy, m.in. geofony, kamery wziernikowe i termowizyjne oraz sprzęt mechaniczny i hydrauliczny do odgruzowywania.