Polska"Na Białorusi walka nie o głosy, ale o umysły"

"Na Białorusi walka nie o głosy, ale o umysły"

Kandydat białoruskiej opozycji na prezydenta
Aleksandr Milinkiewicz powiedział, że opozycja białoruska
oczekuje, że kraje demokratyczne, w tym Rosja, będą wywierały
presję na władze jego kraju, tak by zapowiedziane na 19 marca
wybory prezydenckie były demokratyczne. Choć, jak ocenił, szansa,
że takie będą, jest mała.

Milinkiewicz wystąpił w Sejmie, wcześniej spotkał się z marszałkiem Izby Markiem Jurkiem. Rozmawiał też z prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Milinkiewicz powiedział na konferencji prasowej w Sejmie, że wybory prezydenckie na Białorusi nie będą walką o głosy, ale o umysły ludzi. Dodał, że najważniejszym orężem w tej walce jest "chodzenie od drzwi do drzwi, od mieszkania do mieszkania, od serca do serca".

Dla nas ważna jest zmiana mentalności ludzi - na Białorusi panuje totalny strach - powiedział. Ocenił, że w marcowych wyborach trzeba zwyciężyć "nie w liczeniu głosów, bo na to nie ma wpływu, ale w umysłach ludzi".

Milinkiewicz powiedział, że po trzech miesiącach "pracy w terenie" dostrzega, że poparcie dla prezydenta Aleksandra Łukaszenki, wbrew podejmowanym działaniom propagandowym, zmniejsza się. Poparcie dla mnie wzrosło prawie od zera do 24%. W Mińsku moje poparcie jest równe poparciu Łukaszenki - po 39,4% - podkreślił.

W ocenie Milinkiewicza, największym problemem Białorusinów jest "brak prawdziwej, niezależnej informacji". W tym zakresie, jak powiedział, Białoruś oczekuje wsparcia Polski.

Obecny na konferencji minister w Kancelarii Premiera Adam Lipiński (PiS) przypomniał, że z inicjatywy PiS powstał Komitet "Solidarni z Białorusią". Jak podkreślił, komitet zajmuje się m.in. drukiem i kolportażem niezależnych gazet na Białorusi.

Milinkiewicz, były wicemer Grodna, został wybrany na wspólnego kandydata białoruskiej opozycji na prezydenta podczas październikowego Kongresu Sił Demokratycznych Białorusi. W głosowaniu pokonał wówczas lidera liberalnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolija Lebiedźkę.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)