Myśliwi planują polowanie w lasach, gdzie niedawno ukrywali się migranci
- Nie słyszałem jeszcze straszniejszego i bardziej absurdalnego pomysłu — ocenia Jakub Sypiański, wolontariusz Grupy Granica, w odpowiedzi na pomysł zbiorowego polowania w lasach przy granicy z Białorusią. Aktywiści zwracają uwagę, że są to tereny, na których można spotkać migrantów.
Wedle zapowiedzi, w niedzielę 12 grudnia ma odbyć się polowanie zbiorowe na terenie obwodu łowieckiego numer 245, który znajduje się przy granicy z Białorusią. Aktywiści podkreślają, że jest to las, w którym niedawno odnaleziono kilkoro migrantów. Istnieje ryzyko, że na tym terenie mogą znajdować się także inne osoby, które polowanie może narazić na niebezpieczeństwo.
- Nie słyszałem jeszcze straszniejszego i bardziej absurdalnego pomysłu - ocenia w rozmowie z TVN24 Jakub Sypiański, tłumacz i wolontariusz Grupy Granica.
Polowanie w strefach przygranicznych walką z ASF?
Formalnym powodem organizacji polowania jest odstrzał dzików. Jest to coroczna praktyka zapobiegania szerzenia się wirusa ASF, czyli afrykańskiego pomoru świń.
Władze gminy Narewka podały informację o dwóch polowaniach, które zgłosiło koło łowieckie "Orzeł". Oba obwody ściśle przylegają do terenów objętych zakazem przebywania.
Dziennikarze magazynu "Polska i Świat" zwrócili się z pytaniami o zasadność polowania do Jarosława Stockiego z koła łowieckiego "Orzeł" w Narewce. Na pytania dziennikarki mężczyzna odpowiedział zaproszeniem na polowanie albo zaproponował przyjście... za tydzień. Gdy reporterka powiedziała, że w tych lasach są przecież ludzie, Stocki zakończył rozmowę.
Zobacz też: Morawiecki spotkał się z Le Pen. Żukowska mówi o "hańbie dla Polski"
Aktywiści: na odgłos strzałów ludzie będą się chować
Na innych terenach przylegających do strefy już od końca listopada polowania zbiorowe prowadzi koło łowieckie "Puszcza" w Białowieży. Jak twierdzi jego przedstawiciel, Marek Glad, nie zamierzają na razie ich zawieszać.
- Uważam, że na tą chwilę nie ma żadnego zagrożenia. I że jeżeli spotkamy ludzi albo krótko mówiąc: uchodźców, to my w tej chwili przerwiemy to polowanie - przekonywał na antenie TVN24.
Zdaniem Marii Złonkiewicz z Inicjatywy "Chlebem i Solą" istnieje realne zagrożenie, że ktoś z migrantów ukrywających w lasach może zostać zastrzelony.
- Proszę też wziąć pod uwagę, że to są ludzie, którzy często uciekają przed wojną, i którzy na odgłos strzałów będą się chować i nie będą wiedzieć, co się dzieje - powiedziała w rozmowie z TVN24.
Nieoficjalne źródła podają, że wójt Narewki rozmawiał już z myśliwymi z koła "Orzeł" o odwołaniu polowań i lada dzień zapadnie w tej sprawie decyzja.
Źródło: TVN24