Muzycy: dyrektor opery nas znieważa i zastrasza
Dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej Marcin Nałęcz-Niesiołowski zdecydował, że na najbliższych ważnych koncertach nie wystąpi orkiestra tej placówki - poinformował członek zarządu woj. podlaskiego Jacek Piorunek. Powodem jest konflikt między dyrektorem a częścią muzyków. Muzycy napisali wspólne oświadczenie, w którym znalazło się m.in., iż muzycy są "zastraszani" i "znieważani" przez dyrektora.
29.03.2011 | aktual.: 29.03.2011 16:29
Pierwszy z tych koncertów - w sobotę 2 kwietnia - dedykowany jest Janowi Pawłowi II w 6. rocznicę jego śmierci. Drugi zaplanowany został na 10 kwietnia, w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Orkiestra nie chce jednak nawet na próbach grać pod batutą dyrektora Nałęcz-Niesiołowskiego, bo odmawia z nim współpracy.
We wtorek muzycy podczas próby nie zagrali z dyrektorem, mimo jego wezwań. - Uważam, że jest to przekroczenie, naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych - ocenił w Polskim Radiu Białystok Nałęcz-Niesiołowski.
Opera i Filharmonia Podlaska to placówka kultury podległa samorządowi woj. podlaskiego, jest współfinansowana przez Ministerstwo Kultury. Odpowiedzialny za kulturę członek zarządu woj. podlaskiego Jacek Piorunek pytany o sytuację w placówce i zamieszanie przed sobotnim koncertem powiedział, że Marcin Nałęcz-Niesiołowski, który wciąż formalnie jest dyrektorem, choć trwa procedura jego odwołania, zdecydował o zmianach w koncertach.
Dyrektor poinformował władze województwa, że w sobotę wystąpi sam chór Opery i Filharmonii Podlaskiej i zapowiadani wcześniej soliści, bez orkiestry, być może jedynie z akompaniamentem fortepianu. 10 kwietnia natomiast orkiestrę Opery i Filharmonii Podlaskiej ma zastąpić inna orkiestra - Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus - poinformował Piorunek. Ma ją poprowadzić Marcin Nałęcz-Niesiołowski.
Sprawą filharmonii zarząd województwa zajmie się w czwartek. Piorunek powiedział, że decyzje dyrektora o zmianach w koncertach "są wiążące". - Operą i Filharmonią Podlaską rządzi dyrektor Marcin Nałęcz-Niesiołowski i jeżeli on twierdzi, że koncerty będą według planu, który w tej chwili przysłał, to tak będzie - powiedział Piorunek.
Jak powiedział przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Opery i Filharmonii Podlaskiej Czesław Jaźwiński, orkiestra wie o zmianach repertuarowych. Dodał, że muzycy nie mają możliwości wpłynięcia na decyzję dyrektora, ponieważ to on decyduje o repertuarze.
Jaźwiński powiedział, że podczas porannej próby członkowie orkiestry zostali poproszeni o pisemne wyjaśnienie, dlaczego nie przystąpili do pracy z dyrektorem. Powiedział, że muzycy napisali wspólne oświadczenie, w którym znalazło się m.in., iż muzycy są "zastraszani" i "znieważani" przez dyrektora. Wyrazili też obawy, że mogą zostać zwolnieni z pracy.
Spór orkiestry z dyrektorem trwa od dłuższego czasu. Nagłośniony został w połowie lutego, gdy Nałęcz-Niesiołowski zwolnił trzech muzyków, którzy zatrudnieni byli na tzw. kontraktach. Wtedy członkowie orkiestry zorganizowali pierwszą manifestację, sprzeciwiając się sposobowi zarządzania instytucją przez dyrektora i domagając się jego dymisji.
Mówili wtedy o "nieludzkim sposobie traktowania" i o tym, że "źle się czują pod batutą" dyrektora, który placówką kieruje od 14 lat. Jego metody pracy uważają za dyktatorskie.
W minionym tygodniu muzycy protestowali po raz kolejny, żądając zmiany dyrektora. Wtedy też powiedzieli, że nie zagrają pod batutą Nałęcz-Niesiołowskiego koncertów 2 i 10 kwietnia. Zarząd województwa podjął rozmowy z obiema stronami konfliktu, jednak zakończyły się one fiaskiem.
Gdy konflikt ujrzał światło dzienne, dyrektor Nałęcz-Niesiołowski w opublikowanym w prasie lokalnej liście zarzuty stawiane pod jego adresem określił jako "mijające się z prawdą". Napisał, że "nie mają one potwierdzenia w faktach i stanowią nieuzasadnione oskarżenie pracodawcy o bliżej nieokreślone działania godzące w pracowników", dlatego trudno mu się do tych zarzutów odnieść. Konieczność zatrudniania na kontrakty tłumaczył możliwościami finansowymi filharmonii.