Muzeum Emigracji w Gdyni. Najnowocześniejsze muzeum w Polsce
Ostatnie lata to nie jedyny okres w historii naszego kraju, kiedy nasi rodacy wyjeżdżali za granicę. Według szacunków na świecie żyje około 20 mln ludzi, którzy mają polskie korzenie. To więcej niż 50 proc. tych, którzy na co dzień rezydują nad Wisłą. Dzieje polskiej emigracji można poznać w uruchomionym właśnie w Gdyni Muzeum Emigracji.
10.07.2015 | aktual.: 10.07.2015 12:13
- Idea muzeum narodziła się przed dziesięciu laty z inicjatywy prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka - opowiada Joanna Wojdyło, rzeczniczka muzeum.
Na siedzibę muzeum od początku planowano budynek dawnego Dworca Morskiego, jeden z najpiękniejszych budynków w Gdyni, który przez wiele lat pełnił funkcję „okna na świat” i był właśnie tym miejscem, skąd emigranci wyruszali w swoją niekończąca się podróż. Obok niego przez lata cumował słynny polski liniowiec „MS Batory”, na którego pokład wchodzili ci, którzy planowali rozpocząć nowe życie w Stanach Zjednoczonych.
Niestety, budynek ten był w czasie wojny mocno zniszczony i po wojnie już nie przywrócono jego świetności. - Na remont zawsze brakowało pieniędzy - mówi Wojdyło.
Szansą dla historycznego budynku w Gdyni stały się fundusze unijne.
Inwestycja kosztowała 49,3 mln zł, z czego ok. 22,1 mln pochodziło ze środków unijnej inicjatywy JESSICA, której głównym celem jest wspieranie projektów przyczyniających się do rozwoju obszarów miejskich. To program pożyczkowy, który pozwala uzyskać środki finansowe na bardzo preferencyjnych warunkach.
Otwarcie placówki miało miejsce w maju, w Noc Muzeów. Dzięki temu było ono czynne do późnych godzin nocnych, a uczestnicy muzealnego szlaku mogli łatwo do niego zajrzeć. Tym sposobem w dniu otwarcia było w nim od razu kilka tysięcy osób.
A jest co oglądać, bo to chyba najnowocześniejsze muzeum w Polsce, w którym choć są wystawy mówiące o poważnych sprawach, to wszystko pokazane jest w taki sposób, by można było nie tylko oglądać, ale także dotykać i słuchać.
- Niedługo wprowadzimy do muzeum także zapachy. Będziemy pokazywać, co czuli emigranci, którzy do swojej ziemi obiecanej podróżowali pod pokładem statku. Od razu uprzedzam, że nie są to przyjemne zapachy - zdradza Joanna Wojdyło.
Niecodzienne zapachy będą uzupełnieniem ekspozycji opowiadającej o tym, jak wyglądała podróż morska pasażerów III klasy od zaokrętowania w Bremie, przez oceaniczny rejs po procedurę imigracyjną na słynnej Wyspie Ellis, przez którą przeszły miliony ludzi z całego świata.
W muzeum można zobaczyć także, jak funkcjonują polskie społeczności w USA i Brazylii na początku XX wieku, wyjazdy zarobkowe w II Rzeczypospolitej, dramatyczne losy Polaków podczas i po II wojnie światowej. - Nie zapominamy także o najmłodszej emigracji, tej po 2004 roku. Ona w muzeum też mają swoje miejsce - mówi Wojdyło.
Muzeum ma być wyposażone jest także w nowoczesne kino 3D. Będzie można w nim oglądać wywiady ze znanymi emigrantami np. Allanem Starskim czy Sławomirem Idziakiem.
Ponadto wielu emigrantów przekazało też muzeum swoje osobiste pamiątki. To m.in. prywatna korespondencja prof. Brzezińskiego z Janem Pawłem II, pamiątki związane z polską osadą założoną w Turcji dla powstańców listopadowych, które przekazał Bogdan Borusewicz oraz pamiątki po matce fotografa Chrisa Niedenthala.
W kolekcji znajdują się obiekty pochodzące z polskich transatlantyków, ale i przedmioty towarzyszące Polakom w wyjeździe z kraju - takie jak kolekcja 39 Madonn emigracyjnych.
Centrum kultury
Ale muzeum to nie tylko ekspozycje. Od dwóch lat (czyli jeszcze przed otwarciem) placówka pełni także funkcję ośrodka kulturalnego. - Organizujemy koncerty, festiwale i gry miejskie o tematyce emigracyjnej - opowiada Wojdyła. Całe muzeum dostosowane jest też do rodzin z małymi dziećmi. Na najmłodszych czeka specjalna trasa pełna ciekawych dla dzieci gier i zabaw
Pożyczki dla samorządów
W najbliższych latach na inwestycje w miastach przeznaczono ok. 20 mld euro. Wydaje się dużo, ale biorąc pod uwagę skalę potrzeb, ta kwota może okazać się za mała. Rozwiązaniem, choć częściowo, mogą być instrumenty finansowe. Zamiast korzystać z dotacji, przy niektórych inwestycjach miasta będą mogły sięgać np. po unijne pożyczki. Dzięki takiemu rozwiązaniu pieniądze, po tym jak pożyczka zostanie zwrócona, trafią z powrotem do puli wolnych środków i będą mogły być wykorzystane na kolejne inwestycje.