PolskaMusi płacić za mieszkanie, z którego go wyrzucono

Musi płacić za mieszkanie, z którego go wyrzucono

30.12.2009 14:42, aktual.: 31.12.2009 10:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wojskowa Agencja Mieszkaniowa każe płacić byłemu żołnierzowi za mieszkanie, do którego ten od roku nie ma żadnych praw.

Panu Józefowi Szczepańskiemu, emerytowanemu kapelmistrzowi orkiestry wojskowej w Łodzi, armia naliczyła już 8 tys. zł długu. To zaległy czynsz.

- Problem w tym, że ponad rok temu dostałem decyzję o przymusowym wykwaterowaniu i utracie tytułu prawnego do tego mieszkania - mówi Szczepański. - Wychodzi na to, że WAM zabrała mi mieszkanie, ale cały czas każe mi za nie płacić.

Pan Józef przydział na mieszkanie od armii dostał w latach 70. ubiegłego wieku. Wtedy grał w orkiestrze wojskowej. Wprowadził się tu z rodziną. Kilka lat temu rozwiódł się z żoną, a od trzech lat nie mieszka w Łodzi. W kwaterunkowym mieszkaniu zostały była żona, córka i wnuczka pana Józefa.

- Rozumiem, że armia kazała płacić za te lata, kiedy nie mieszkałem w domu, chociaż cały czas miałem tytuł do lokalu. Ale od listopada 2008 roku nie mam praw do mieszkania, nie mieszkam w nim, więc dlaczego mam płacić? To pytanie zadałem już prezesowi Wojskowej Agencji Mieszkaniowej w Warszawie, ale nie dostałem jasnej odpowiedzi.

Co na to Wojskowa Agencja Mieszkaniowa? Zdaniem dyrektora oddziału regionalnego w Bydgoszczy, pod który podlega Łódź, pan Józef byłby zwolniony z opłat, gdyby protokolarnie zdał swoje mieszkanie, pozbył się zamieszkujących je osób i opróżnił z mebli.

- Pomimo utraty tytułu prawnego, nie było przekazania lokalu agencji - mówi Jan Moś, dyrektor oddziału regionalnego WAM w Bydgoszczy. - Zatem istnieje obowiązek uiszczania opłat, dopóki pan Józef Szczepański nie zwróci lokalu w sposób formalny, w stanie wolnym od osób i nieruchomości.

Józef Szczepański bezradnie rozkłada ręce. - Nie mogę zdać lokalu. Rozporządzenie ministra obrony narodowej mówi jasno, że może to zrobić tylko osoba, która ma tytuł prawny do mieszkania, a ja go nie mam - denerwuje się pan Józef. - Poza tym, nie jestem już z moją byłą żoną, jak zatem mam ją zmusić do opuszczenia mieszkania?

Tych argumentów nie chce jednak słuchać dyrektor Moś. - Wszystkie te osoby są zobowiązane do solidarnej odpowiedzialności za uiszczenie opłat - mówi szef bydgoskiego oddziału agencji wojskowej.

- Problem w tym, że długiem obciążony jestem tylko ja, mimo że nie mam z tym mieszkaniem nic wspólnego - mówi rozgoryczony łodzianin.

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/DziennikLodzki:* Instytut Europejski ma miliony od Łodzi*

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także