PolskaMularczyk chce przeprosin i 10 tys. zł od Niesiołowskiego

Mularczyk chce przeprosin i 10 tys. zł od Niesiołowskiego

Przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na cel społeczny żąda poseł PiS Arkadiusz Mularczyk za naruszenie dóbr osobistych od wicemarszałka Sejmu z PO Stefana Niesiołowskiego, który wnosi o oddalenie jego pozwu. Proces cywilny między posłami ruszył przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga.

Mularczyk chce przeprosin i 10 tys. zł od Niesiołowskiego
Źródło zdjęć: © wp.pl

16.02.2009 | aktual.: 16.02.2009 13:03

Mularczyk domaga się, aby Niesiołowski przeprosił go za naruszenie dobrego imienia w mediach z grudnia 2007 r. i oświadczył, że "teza, jakoby pan poseł Mularczyk wyciągał z IPN fałszywe oświadczenia jest nieprawdziwa i nieuprawniona". Ponadto pozwany ma dodać, że "nieuprawniona jest również ocena, zgodnie z którą pan Mularczyk swoimi działaniami skompromitował się jako adwokat, jako polityk i jako człowiek".

Według pozwu, Niesiołowski miałby na swój koszt zamieścić przeprosiny w mediach. Mularczyk chce także, by sąd zobowiązał Niesiołowskiego do wpłaty 10 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej oraz by zakazał mu naruszania jego dóbr osobistych na przyszłość.

Chodzi o sprawę zapoznawania się w maju 2007 r. przez Mularczyka w IPN z aktami służb specjalnych PRL nt. dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Potem, w trakcie badania konstytucyjności ustawy lustracyjnej, Mularczyk oświadczył przed TK, że sędziowie Adam Jamróz i Marian Grzybowski byli zarejestrowani jako źródła informacji wywiadu PRL.

Prezes TK Jerzy Stępień zarzucił mu wtedy, że nie podał, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano w czerwcu 1989 r. Stępień uznał, że poseł zataił przed TK te informacje o obu sędziach, których wyłączono ze składu ws. lustracji.

Przed sądem Mularczyk zeznał, że z aktami obu sędziów w IPN zapoznał się rano w dniu rozprawy przed TK, po złożeniu odpowiedniego wniosku na polecenie marszałka Sejmu Ludwika Dorna i jako reprezentant Izby przed TK w sprawie lustracji. - To był dla mnie duży dyskomfort, że był to ten sam dzień. W tej sytuacji moje badania tych dokumentów nie mogły być bardzo szczegółowe, pogłębione i dokładne. Decyzja o lustrowaniu sędziów była decyzją marszałka Dorna - podkreślił poseł PiS.

Jego zdaniem, Stępień bezpodstawnie zarzucił mu wybiórcze potraktowanie IPN akt nt. sędziów. - W swej notatce podałem datę rejestracji jednego sędziego, a informacji o odmowie współpracy drugiego nie było w aktach IPN, które widziałem - oświadczył Mularczyk. - Moja notatka odzwierciedlała wszystko, czego się dowiedziałem w IPN. W IPN podpisałem karty kontrolne - podkreślił poseł.

- Godzę się na krytykę, ale nie mogę się pogodzić z nieprawdziwym przedstawianiem faktów przez Niesiołowskiego - mówił sądowi Mularczyk. Podkreślał, że działał "w granicach prawa i w interesie publicznym".

- Pan Mularczyk oszkalował niewinnych ludzi, zwłaszcza pana Jamroza, lekko rzucając na nich ciężkie podejrzenie; PiS chciał wtedy odsunąć decyzję TK - zeznał przed sądem Niesiołowski. Nazwał działania powoda "metodą lustracyjnych szaleńców", wymieniając przy tym nazwisko innego posła PiS Antoniego Macierewicza. - Gdyby nie akceptował polecenia pana Dorna, mógłby tego nie robić. Zwykły człowiek musi czekać w IPN na akta miesiącami - powiedział Niesiołowski. Podkreślił, że nie badał "okoliczności faktycznych sprawy, bo wystarczyło czytać prasę".

Niesiołowski nie zaprzecza, że użył inkryminowanych słów. - Nic w nich nie ma. Gdyby je wykluczyć, wysterylizowano by debatę publiczną - dodał. - Jeśli będzie atakował bohaterów, jak Andrzej Czuma, to się spotka z moją reakcją - tak wicemarszałek Sejmu odparł na pytanie pełnomocnika Mularczyka, czy zamierza naruszać w przyszłości jego dobra osobiste.

W rozmowie z dziennikarzami Niesiołowski nazwał powoda "pieniaczem". - On się teraz zasłania Dornem, co jest nieładne, bo Dorn nie jest już w PiS - powiedział. Nie czuję się pieniaczem - replikował Mularczyk. Dodał, że chodzi mu o przecięcie wyrokiem sądu wypowiedzi części polityków i publicystów, by miał on oszukać TK.

Sąd dopytywał o możliwość mediacji. - Byłbym skłonny do ugody, ale pan marszałek znów ostatnio podważał w mediach moją wiarygodność, a zatem nie widzę takiej możliwości - powiedział Mularczyk. Zarzucił Niesiołowskiemu, że obraził go na korytarzu sądowym. Wicemarszałek impulsywnie zaprzeczył temu. On także wykluczył ugodę.

Sąd wystąpi do IPN o informację, które akta nt. obu sędziów przekazano powodowi, a także o nadesłanie tych akt. Sprawę odroczono do 18 maja - być może wtedy zapadnie wyrok.

Sprawę Mularczyka badał adwokacki rzecznik dyscyplinarny. Jesienią 2008 r. umorzył postępowanie, uznając, że nie wprowadził on w błąd TK. Wcześniej Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie zarzuciła Mularczykowi zatajenie posiadanych informacji przed TK.

Warszawska prokuratura bada zaś - z doniesienia Stępnia - czy Mularczyk nie popełnił przestępstwa niedopełnienia obowiązków (grozi za to do trzech lat więzienia). Stępień mówił, że w IPN nie znalazł podpisów Mularczyka na aktach sędziów TK, które poseł przeglądał - a podpis powinien był złożyć. - Są dwie możliwości: albo wobec posła Mularczyka IPN zastosował inną procedurę dostępu do teczek niż przewidziana przez prawo, albo poseł ten wprowadził w błąd Trybunał - mówił Stępień.

Początkowo prokuratura odmówiła śledztwa, ale potem sąd nakazał, by dokładnie przeanalizowała, czy Mularczyk był w IPN i kto oraz w jakich okolicznościach udostępnił mu materiały o sędziach. Mularczyk przyznał, że był już przesłuchiwany w prokuraturze.

Mularczyk mówił, że akta przeglądał zgodnie z prawem. IPN oświadczał, że udostępnienie akt potwierdza podpis posła. Według IPN, Mularczyk potwierdził fakt zapoznania się z kopiami dokumentów, a jego podpis jest w karcie kontrolnej przy oryginale mikrofilmu nt. Jamroza. IPN wyjaśniał, że Stępień zapoznał się z jedną z kilku kopii dokumentów nt. Grzybowskiego, inną niż udostępniona Mularczykowi.

Wytoczył on też procesy wobec b. prezesów TK - Stępnia i Andrzeja Zolla, którym zarzucił, że pomówili go, twierdząc iż wprowadził w błąd TK. Sprawę karną z Zollem sąd umorzył, bo chroni go immunitet sędziego TK, a pozew cywilny zwrócił, bo nie było w nim adresu Zolla (to wymóg formalny). Sprawa cywilna Mularczyka ze Stępniem ma się zaś zacząć w marcu br.

Także w marcu ma ruszyć proces cywilny Jarosława Kaczyńskiego przeciw Niesiołowskiemu. Prezes PiS chce, by oświadczył on, że nieprawdziwa jest jego teza "jakoby książka autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pod tytułem 'SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii' została napisana na polecenie pana Jarosława Kaczyńskiego". Niesiołowski miałby też przeprosić za słowa, że J. Kaczyński miał wpłynąć na powstanie i treść tej książki, "w akcie politycznej zemsty, w celu zdyskredytowania swoich przeciwników politycznych".

Pozwany - by nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych - musi dowieść sądowi, że mówił prawdę lub przynajmniej, że działał w interesie publicznym i dlatego jego działanie nie było bezprawne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)